znaczne wojsko, tak konne jak i piesze, zapalili wojnę domową, od Pruskiej niebezpieczniejszą. Wnet jęli pustoszyć ziemię Poznańską; do czego, prócz dawnej niechęci, podniecała ich sama sposobność czasu, gdy w świeżej porażce Pruskiej utracili Polacy swoje wojsko, wszystkę potęgę kraju i bogactwo. Zaczém Bolesław Krzywousty, książę i monarcha, widząc się pozbawionym sił i opuszczonym od reszty ludu niechętnie biorącego się do oręża, postanowił zawrzeć z nieprzyjacielem przez wysadzonych z obu stron radców duchownych i świeckich ugodę, i zjechawszy się z synowcami swemi w dniu oznaczonym, wyłuszczył im poważnie i rozumnie, jak niesprawiedliwe mieli do wojny powody, przekładając: „że księstwo Krakowskie nie było żadną dzielnicą, i posiadaném tylko być mogło przez monarchę sprawującego najwyższą władzę; władza zaś najwyższa po śmierci ich ojca, chociażby ten nawet nie był od niej odsądzony, słuszném prawem jemu przynależała, jako najstarszemu i wybranemu wolą powszechną. Miasta Szlązkie dlatego przy sobie zatrzymał, iż ponosić musiał znaczne ciężary na utrzymanie godności majestatu, które jak wiadomo podejmował jeszcze gdy księstwo Sandomierskie nie było obsadzone. Księstwa zaś Sandomierskie i Lubelskie słusznie dostały się książęciu Kazimierzowi, który aż do tej chwili żadnej po ojcu nie dziedziczył spuścizny.“ A lubo zdaniem powszechném radców odpowiedź Bolesława książęcia tak gruntownie uchylała zażalenia synowców, iż stawiane przez nich powody do wojny okazały się niesłusznemi, za namową wszelako tychże radców Bolesław, chcąc ich jakożkolwiek zaspokoić, zgodził się na ustąpienie im miast Szlązkich, które był dotąd w swoich ręku dzierżył. Godny z tego względu uwielbienia, że nie chcąc ojczyzny, świeżemi jeszcze ranami bolejącej, narażać na nową wojnę domową, wolał zrzec się nawet tej własności, którą słuszném prawem posiadał, i wszczynający się wojny pożar szlachetném sobie samemu ujęciem przygasił, w przekonaniu, że najlepiej usłuży krajowi, gdy dla dobra i pokoju powszechnego własnych korzyści cząstkę poświęci.
Dnia piątego Września widziano na zachodzie świecące razem trzy słońca, z których dwa zagasły po dwu godzinach, a środkowo samo potém zachodziło. W następnych latach ukazywały się podobnież trzy księżyce.
Po stłumieniu w samym zarodzie bratniej i domowej wojny, nimby w zgubne klęski dojrzała, radą i roztropnością Bolesława książęcia i monarchy