Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom II.djvu/99

Ta strona została przepisana.

nie ma nad sobą twej opieki ani we dnie ani w nocy; a gdy należało do ciebie starać się o jej wzrost, świetność i swobodę, ty przeciwnie uczyniłeś ją wdową, ubogą sierotą, służebną, nędzarką i prawie niewolnicą. Ta niewiasta, mówię, jest-to Polska twoim powierzona rządom; ty zaś, nie zaprzeczysz pewnie, że jej jesteś synem. Trzoda beczących owiec, to lud Polski, który oddałeś w dozór nieprzyjaciołom i najemnikom, pasterzom nieczułym i niedbałym; dla czego słusznie odmówiono ci nazwiska syna, a mienią cię nieżyczliwym tej niewiasty pasierbem, gdy nad jej nędznym i opłakanym losem, jak zwykle macoszyne dziecko, bynajmniej się nie litujesz, ale one psy wściekłe, urzędniki twoje, starosty i poborce, rozwiązane z wszelakiej karności, ośmielasz twemi rozkazy broić swawolnie, dozwalając im pastwić się nad ludem wszelakiego rodzaju karami i wydzierstwy. Od ich-to srogości i bezbożności lud niewinny ginie, i twojej napróżno wzywając obrony, w oczach twoich najstraszniejsze ponosi klęski, gdy okrutni ciemięzcy takie nad tą trzodą poszarpaną i zbiedzoną wywierają okrucieństwa, że krwią tylko swoję chciwość nasycić zdolni, kraj cały wyniszczyli i zakrwawili. Własnym więc przekonany i potępiony wyrokiem, czyń to, co drugim nakazałeś, i otrząsnąwszy się ze snu niedbalstwa (nie chcę bowiem posądzać cię o chciwość nikczemną), powstań, a miej na względzie uczciwość i dobro tak swoje własne jak i tej trzody, częścią straconej, częścią na zgubę wystawionej, i chroń się ostatecznej niedoli, aby cię nie dosięgła słuszna od Boga i od ludzi kara, gdy snadno przewidzieć, że i Bóg i ludzie dłużej tyraństwa twego nie ścierpią. Bo iż pominę inne do ciebie stosujące się przykłady, pouczać cię może sam Dawid Ś., którego za to, iż lud swój policzyć tylko kazał, bynajmniej zaś uciskać i ciężarami gnębić, natychmiast jawnej kary Bożej chłosta dotknęła; a pewnie i ciebie nie minie, jeżeli złości twoich pełną skruchy pokutą nie zgładzisz. Ockniéj się więc, błagam cię, i nas wszystkich wybaw z tej niewoli, którą cierpim; a dopóki czas służy, pókić wolno, póki możesz, korzystaj spiesznie z takiej zwłoki, i staraj się z całą usilnością i w każdej życia chwili naprzód o cnotę i uczynki dobre, a potém o chwałę i zaszczytny Sąd potomności, powściągając umysł od wszelakiej sprosności i bezprawia, i strzegąc aby z drogi prawej nie zboczył. Inaczej wiedz, że pomsty sprawiedliwego Boga, który nic bez kary lub nagrody nie zostawia, i sam i w potomkach twoich nie unikniesz.“ Takich wyrzutów nie mogąc dłużej słuchać książę Mieczysław (już bowiem zapalił się był gniewem) jął łajać biskupowi, że nie z miłości prawdy ale z zawiści, nie dla zbudowania jego lecz dla zelżenia wymyślił onę skargę, i z trzaskiem a gniewem wielkim opuściwszy zgromadzenie, groził, że krzywdy swojej pomści się na biskupie i panach radnych którzy mu potakiwali. Jakoż powtarzał to często przed swoimi, że biskupa wygnaniem, innych śmiercią albo kalectwem, zabraniem