pomny swego stanu i obowiązku, a trapiony pomyślnością królestwa Polskiego, związał się był przymierzem z Krzyżakami, i oręż ich nieprzyjacielski wszelkiemi sposoby i siły przeciw Polsce wspomagał. Dla pomszczenia się przeto takowej krzywdy przedsięwziętą była rzeczona wyprawa, z obrazą rodu własnego i krwi bratniej.
Po uśmierzeniu nieprzyjacielskich i łotrowskich na Polskę Litwinów napaści, które nie dozwalały użyć oręża przeciw innym nieprzyjaciołom i buntownikom, Władysław król Polski wspomniawszy na mnogie krzywdy i zniewagi, których królestwo Polskie dawniejszemi czasy doznało od margrabiów Brandeburskich, już-to w zdradzieckiém zamordowaniu króla Przemysława, już w splądrowaniu ziemi Pomorskiej i nieprawém jej sprzedaniu, zapowiedział na to lato wyprawę przeciw marchii Brandeburskiej i jej margrabi Woldemarowi. Tym celem zebrał liczne tak swoje jak posiłkowe, od narodów sąsiednich, jako to Rusinów, Wołochów i Litwinów zaciągnione wojska, i nazajutrz po święcie Ś. Jana Chrzciciela wkroczywszy do marchii Brandeburskiej, z tej strony Odry i za Odrą leżącej, od Brandeburga aż po Frankfurt rozniósł jak tylko mógł najszerzej spustoszenia. Nie kusząc się bynajmniej o zdobywanie miast i zamków, wsie tylko wszystkie i włości wydał na łupiestwa i pożogę. A gdy w ten sposób całą przemierzył marchią, i nie doznawszy nigdzie oporu napełnił ją mordami, płomieńmi i grabieżą, poubezpieczał pieszym żołnierzem stanowiska, a konne rycerstwo wypuszczał na powiaty jeszcze klęskami nie dotknięte. Zgromadziwszy wreszcie różnego rodzaju łupy, bez żadnej od nieprzyjacioł przeszkody (nie śmieli bowiem margrabiowie Brandeburscy wystąpić w pole i z przeważną jego potęgą skosztować boju), zbogacony ogromnemi zabory i zdobyczą, rad z upokorzenia i zwojowania Sasów, których znaczną liczbę zagarnął jeńcem, syty zemsty i zwycięztwa, z wojskiem ochronioném od wszelkiej straty, zdrowo i szczęśliwie wrócił do Polski. Wielu haniebnych w tej wyprawie dopuścili się gwałtów barbarzyńcy razem z Polakami wojujący, znieważając świątynie Boże, klasztory i sługi kościoła, niewiasty i dziewice, gdy Władysław król Polski bynajmniej tak bezbożnych nie zabraniał czynów. Mordowano starców i niemowlęta, brańców zaś