i zakonowi Krzyżackiemu nadał, przyznał, odstąpił i zapisał. Pośmiewiskiem zostanie na zawsze u potomnych ta śmiała i nikczemna króla Jana bezczelność, który prośbami i przekupstwem dał się do tego nakłonić, ażeby cudze ziemie i państwa prawem niecnie sobie przywłaszczoném przedawał, a niepoczciwą kupujących namową i szczodrotą ujęty, dziedzictwa i posiadłości do kogo innego należące dowolnie w cudze ręce przelewał i przekazywał. Godna uwagi i ta duma Krzyżaków, którzy chcąc ubezpieczyć sobie posiadanie ziemi Pomorskiej, śmieli żądać od Jana króla Czeskiego nadania tejże ziemi, o której wiedzieli, że była niewątpliwą i prawą ojcowizną króla Władysława i jedną z znaczniejszych części królestwa Polskiego, i takowém nadaniem usprawiedliwić na pozór nieprawe posiadanie Pomorza, zasłaniając je przed ludźmi ale nie przed Bogiem, który widzi nie tylko czyny ludzkie lecz i myśli, i sprawiedliwie za nie płaci. Ale iżby ci, którym ta sprawa nie jest w źródle swojém wiadoma, nie mniemali, że tu wymysły jakie tworzymy z przywiązania do ojczyzny, załączamy poniżej na świadectwo prawdy odpis rzeczonego nadania Jana króla Czeskiego, które takiej jest osnowy:
„My Jan z Bożej łaski król Czeski i Polski, hrabia Luxemburski, i Elżbieta z tejże samej Boga łaski królestw rzeczonych królowa, hrabina Luxemburska, małżonka nasza, oznajmujemy niniejszém pismem naszém wszystkim obecnym i potomnym: Że gdy między innemi pobożnemi uczynkami, przez które osięga się królestwo Niebieskie, tę sprawę dla dusz ludzkich uważamy za najzbawienniejszą, kiedy dla przybytków świętych albo kapłanów i ludzi służbie Bożej poświęconych czyni się co ku ich wzrostowi i podźwignieniu; wielebni zaś mężowie, brat Werner de Orselen (Orzela) wielki mistrz zakonu Teutońskiego szpitala Ś. Maryi Jerozolimskiej, tudzież bracia jego, posiadacze ziemi Pruskiej, chwalebni swojém życiem świątobliwém i pobożnemi sprawami, w rozkrzewieniu wiary chrześciańskiej i jej obronie przeciw Litwinom i innym nieprzyjaciołom chrześciaństwa stawiąc się murem niezłomnym, jak to sami widzieliśmy, wielkie trudy i dotkliwe podejmują ofiary; My przeto pragnąc, iżby rzeczony mistrz i bracia zakonni prace swoje, starania i nakłady tak sami przez się jak przez pomocników i poddanych swoich tém skuteczniej podejmować i nieprzyjaciołom wiary chrześciańskiej opierać się mogli, i chcąc być ich pobożnych czynów uczestnikami, abyśmy za doczesne otrzymali niebieskie dobra i zasłużyli na żywot wieczny w społeczeństwie Króla królów, dla korzyści zbawiennej naszych poprzedników, pierworodzców i następców, dla zbawienia dusz naszych i zgładzenia grzechów, temuż Mistrzowi, jego braciom i całemu Zakonowi, za wspólném porozumieniem się, wolą i uchwałą, nie spowodowani żadnym podstępem ani chytrością, ale z dobrej woli, szczerze i niewzruszo-
Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom III.djvu/130
Ta strona została przepisana.