troskliwy, czy-to z słabości umysłu czy z przywiązania do krwi swojej, że bez wiedzy i rozkazu Władysława króla i jego radców, zjechawszy się z mistrzem Pruskim Wernerem w Toruniu w dzień Ś. Bartłomieja, ohydną zawarł umowę, przez niego i kapitułę Włocławską pismem stwierdzoną, mocą której wszystkie dziesięciny snopowe z ziemi Pomorskiej, jemu i duchowieństwu jego, według starodawnego w królestwie Polskiém i prowincyi Gnieźnieńskiej zwyczaju, z każdego ziarna w snopach składane, spuścił na sześć tylko groszy, obowiązawszy się na to zwolnienie na przód u arcybiskupa Gnieźnieńskiego a potém u stolicy Apostolskiej w ciągu roku jednego wyrobić potwierdzenie; przez co swemu stołowi biskupiemu i duchowieństwa swego beneficiom wielki zrządził uszczerbek.
Skoro Krzyżacy weszli do Prus z powrotem, Władysław król Polski, który w czasie ich nieprzyjacielskiego na swój kraj napadu z wielkiém staraniem i skrzętnością ściągał własne i obce posiłkowe wojska, chcąc się z nimi zbrojno rozprawić, gdyby spiesznie byli nie umknęli, wsparty pomocą Węgrów, pod dowództwem Wilhelma książęcia Austryi, przysłanego od Karola króla Węgierskiego, tudzież Gedymina książęcia Litwy, który przybył osobiście z posiłkami Litwinów i Żmudzinów, w znacznej sile zbrojnej wkroczył do krainy Krzyżaków, i ziemię Chełmińską jął mieczem i ogniem pustoszyć: a mszcząc się swoich ludzi, tak okrutnie przez Krzyżaków pomordowanych, kazał nawzajem rozszerzyć rzezie i morderstwa, nie oszczędzając żadnego stanu, ani płci, ani wieku. Tymczasem Krzyżacy zamknęli królowi Władysławowi drogę i obadwa brzegi rzeki Drwęcy, najeżywszy je na kilka mil ostrokołami, a pozawalawszy kłodami, wiciną i chróstem, w miejscu gdzie mistrz Pruski Werner v. Orselen i mistrz Inflantski znajdowali się osobiście, i czekali na nadejście króla, zaufani w swoich siłach, odwadze i obwarowaniu rzeki, i pewni, że wyrzucaniem z kusz pocisków i staczaniem walki nie dopuszczą mu przeprawy. Jakoż król Władysław przybywszy do rzeki Drwęcy zmuszony był przez dni kilkanaście zatrzymać się w pochodzie: w którąkolwiek bowiem stronę wyruszył z wojskiem, Krzyżacy zastępowali mu drogę, i na płytszych zwłaszcza brodach, gdzie chciał rzekę przebywać, z największą siłą i natarczywością razili go