zdołał, już głód zaczął wojsku dobrze doskwierać. Chcąc przeto takiej klęsce zapobiedz, i lękając się większych doznać niebezpieczeństw, przymuszony był żądać od Bazarada zawieszenia broni, które uprosił raczej niż wymusił, a to z tém zastrzeżeniem, aby mu Bazarad dał wiernych i świadomych drogi przewodników, którzyby króla i jego wojsko krótszą drogą do Węgier wyprowadzili. Szedł zatém król Karol z wojskiem za przewodnikami od Bazarada przysłanemi, którzy mu drogę pokazywali, po zawartej umowie i pokoju żadnej z strony nieprzyjaciela nie domyślając się zdrady. Aliści przewodnicy, według danego im od Bazarada potajemnie zlecenia, króla i jego wojsko zawiedli w ciasne gór wąwozy i ostępy, gdzie Wołosi nagle z przodu i z tyłu na nich natarli, inni zaś z góry miotając głazami i pociskami na zamkniętych w wąwozie i nie mogących ani walczyć ani się bronić, sami bezpieczni od nieprzyjacioł zadali im morderczą klęskę. Dopieroż król Karol żałować począł, że tak dumną posłom dał odpowiedź, pogardził ich ofiarami i przestrogą swoich radców; a widząc, jak najdzielniejsi rycerze w oczach jego bez bitwy nędzną śmiercią ginęli, zrzucił z siebie dla niepoznaki szaty i ozdoby królewskie, a włożył je na syna Dyonizyusza, imieniem Desowa, który wnet potém, wzięty za króla, poległ pod nawałem głazów i pocisków; sam zaś z kilku towarzyszami ratował się ucieczką, aby uniknął ohydnej śmierci albo sromotniejszej jeszcze niewoli. Reszta wojska jego bądź wyginęła, bądź zabraną została jeńcem. Wołosi opanowawszy bez bitwy wszystkie zasoby, jakie prowadzić z sobą zwykło tak znaczne wojsko, pozostałe szczątki niedobitków okrutnie wymordowali lub do haniebnych zmusili układów. Król Karol z szczupłym pocztem rycerzy ocalony ucieczką, w lichej i pospolitej odzieży umknął do Wyszegradu, jęcząc i rzewnie opłakując tak sromotną klęskę i utratę swojego wojska. Przykład to nauczający dla spółczesnych i potomnych, jak zgubną jest rzeczą gardzić pokornemi ofiary i z pychą odrzucać warunki niesione przez nieprzyjaciela.
Dnia szesnastego Maja, Wacław, inaczej Wańko, książę Mazowiecki, młodszy syn Bolesława książęcia Mazowieckiego, z Czeszki urodzony, srogi i surowy na rycerzy swoich i poddanych, umarł w Wyszogrodzie; zwłoki jego pochowano w kościele Płockim. Zostawił syna jedynaka, Bolesława, zrodzonego z córki Gedymina książęcia Litewskiego.
Za papiestwa Jana XXII, kiedy arcybiskup Ryzki w kuryi Rzymskiej przebywał, bracia Teutońskiego zakonu Ś. Maryi, czarni Krzy-