czyną Ś. Stanisława, patrona i głowy Męczenników Polskich, gdy cudowne owo zwycięztwo zdarzyło się w sam dzień Przeniesienia tego Świętego, i Polaków tak mała liczba zginęła. Wojsko Polskie opanowawszy obóz nieprzyjacielski, zasobny w różnego rodzaju zdobycze, znalazłszy w nim niezmierne bogactwa i dostatki, wielce się spanoszyło. Wszyscy jeńcy znakomitsi, między innymi Russ v. Plawen, który się był odgrażał, że wojsko swoje aż pod bramy Krakowa powiedzie, wraz z chorągwiami nieprzyjacielskiemi przyprowadzeni do Krakowa: a tak ów dumny komtur zdążył dokąd zamierzał, ale przeciwnym wcale losem. Wtedy dopiero Krzyżacy uczuli, że wojowali z Polakami. Dawniejszemi bowiem czasy tak mało ważyli sobie rycerstwo i oręż Polski, że im się zdawało, jakoby nigdy od nich zwyciężonymi być nie mogli.
Gdy wieść o tém zwycięztwie gruchnęła w Krakowie i po innych miejscach królestwa Polskiego, radość niezwykła ożywiła umysły, zasmucone poprzednio klęskami kraju, i troskliwe o wypadek bitwy, aby się nie skończyła nowém nieszczęściem. Nazajutrz, jak tylko dzień rozświtał, król udał się na pobojowisko, dla pozbierania ciał rycerzy poległych, i przypatrzenia się tak sromotnej a strasznej nieprzyjacioł klęsce. A gdy oglądał i rozpoznawał zwłoki pobitych, natrafił na jednego z szlachty, który w walecznej rozprawie skłóty włoczniami ległszy żywo między trupy, wyciekające z łona swego wnętrzności wpychał rękami obiema. Był-to Floryan, nazwiskiem Szary. Król zastanowiwszy się nad nim, tknięty litością rzekł do towarzyszącej mu drużyny: „Jak ciężką mękę ponosi ten nasz rycerz!“ Na co on, zebrawszy siły, odpowiedział: „Sroższa jest nierównie męka znosić złego w jednej wsi sąsiada, jakiego ja wycierpiałem.“ Zaczém król: „Bądź, rzecze, dobrej myśli; jeżeli się z tej rany wyleczysz, uwolnię cię moją łaską od tak złego sąsiedztwa.“ A gdy go podjęto i troskliwém staraniem do zdrowia przywrócono, król dał mu hojne opatrzenie, a domowi jego, noszącemu w herbie trzy włocznie, przydał od owego zdarzenia nową nazwę (proclama) Jelita, zarzuciwszy dawną Koźlerogi. Kupy kości ludzkich ogromne, które po dziś dzień jeszcze pod Płowcami widzieć się dają, świadczą o wielkości tej klęski. Maciej biskup Włocławski kazał je przykryć uczciwie, i zbudował na tém miejscu kaplicę. Tę bitwę tak wielką i sławną kronikarze