Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom III.djvu/159

Ta strona została przepisana.

obrócił; a Krzyżacy opanowawszy tak Kujawską jako i Dobrzyńską ziemię, w miejscach celniejszych i samém położeniem warownych poczęli budować z cegieł zamki, miasta i miasteczka, ażeby ziemie rzeczone tém snadniej i trwalej przyjęły ich władzę i panowanie. Rycerze zaś i szlachta ziem pomienionych, wyzuci naprzód z swoich włości i majątków, a potém powyganiani, wyniosłszy się w Krakowskie z swemi żonami i dziećmi, poszli do Władysława króla nie tak z prośbami jako raczej z płaczem i jękiem, aby ich wziął w opiekę. Król Władysław ulitowawszy się nad ich niedolą, porozdawał im królewskie wsie, miasteczka i folwarki. Jeden tylko znalazł się między nimi, Wojciech z Kościelca, wojewoda Brzeski, który dzielnym umysłem chroniąc się od podobnej klęski, zawarł się w zamku Pakości, i broniąc się odważnie, a po wiele kroć odpłaszając nieprzyjacioł, nie dał się pokonać i zmusić do poddania. Krzyżacy zaś zważywszy, że miasto Brześć z położenia swego było słabe i mało obronne, zburzyli je i z ziemią zrównali, aby król Polski w sposobnej porze nie podchwycił go i nie opanował; a w inném dogodniejszém miejscu zbudowali zamek i miasto, i murami z cegieł tudzież rowami głębokiemi obwarowali, jako je widzim po dziś dzień jeszcze trwające.

Władysław król Polski, chcąc się pomścić doznanej krzywdy, wkracza z wielkiém wojskiem do ziemi Chełmińskiej, którą srodze pustoszy: potém na prośbę Krzyżaków, obiecujących zwrócić ziemię Kujawską, przyjąwszy zawieszenie broni, z pomocą tegoż samego wojska karze przeniewierstwo wodzów Polskich, pięćdziesiąt zamków bierze im przemocą, i miasto Kościan odzyskuje.

Władysław król Polski, bolejąc ciągle i z wielkim jak przystało żalem nad opanowaniem ziemi Kujawskiej i niesprawiedliwém tylu rycerzy i szlachty wypędzeniem z ich dziedzin i majątków, zwłaszcza, że między innemi prowincyami królestwa to była jego kolebka i pierwiastkowo posiadana dzielnica, zkąd do niej osobliwsze miał przywiązanie; postanowił ku jej od zyskaniu wytężyć wszystkie siły, z gorliwością i zapałem wiek jego przechodzącym. Jakoż ściągnąwszy tak własne jak i posiłkowe wojska, gdy i zięć jego król Węgierski, Karol, przez wzgląd na doskwierającą konieczność, w jakiej teścia swojego widział, przysłał mu był kilka tysięcy ludzi na rzeczoną wyprawę, około święta Wniebowzięcia Ś. Maryi ruszył do ziemi Mazowieckiej z wojskiem, któremu sam osobiście przywodził, mając oraz przy sobie książęcia Kazimierza, już pod ów czas dochodzącego lat męzkich, którego do spraw wojennych tak dla własnej posługi, jako i ćwiczenia młodzieńca w rycerskiém rzemiośle, i skarbienia mu miłości między swoim ludem