Krystyna, kleryk dyecezyi Krakowskiej, z upoważnienia Apostolskiego i Cesarskiego Notaryusz publiczny, przy wydawaniu tego ostatecznego wyroku, gdy przez rzeczonego pana Galarda de Carceribus, za zgodą i zezwoleniem jego kolegi czytany był i głoszony, wraz z Notaryuszem publicznym i świadkami wzwyż pomienionemi byłem obecny, z ich polecenia rzeczony list pełnomocniczy, (literas commissionis) oglądałem i miałem w ręku, z prawdziwą pieczęcią (bulla) ołowianą, na sznurku konopnym zawieszoną, nie pomazany, nie sfałszowany, nigdzie nie uszkodzony, ani pod żadnym względem nie podejrzany, i to wszystko wraz z pomienionym Notaryuszem publicznym pilnie zbadałem. A gdy po dokładném zbadaniu uznałem, że z swemi oryginałami i niniejszym aktem były zgodne, tu się podpisałem i znak mój zwykły pisarski położyłem.“
Kazimierz król Polskki, widząc się niepłodnym i bezdzietnym, i nie spodziewając się zostawić po sobie płci męzkiej potomka, troskliwy o los królestwa Polskiego, ażeby po jego śmierci nie poszło na szarpaninę, złożył zjazd wszystkich ziem swego królestwa w Krakowie, w Maju, w uroczystość Ś. Stanisława. A gdy nań zebrała się wielka liczba prałatów i panów królestwa, i przez dni kilka w obecności króla rokowano i w rozmaity sposób radzono, ktoby po tak chwalebnym królu miał na stolicę państwa nastąpić, wielu z radców zalecało Ziemowita książęcia Mazowieckiego, inni Janusza, także książęcia na Mazowszu, inni Władysława Opolskiego książęcia zachwalali, jako godnych korony i pochodzących ze krwi starodawnych królów Polskich. Uważali to bowiem za sromotę i wielce się na to użalali, że gdy ród królów Polskich na Mazowszu i Szlązku tak się szeroko rozkrzewił, nad swoich przenoszono obcych, i miasto krajowców brano cudzoziemców. Tego zdania była większa część panów radnych i wszystek lud, który nie chciał mieć króla obcego rodu. Król Polski Kazimierz, a z nim w znacznej liczbie panowie radni, odrzucali ze wstrętem książąt Szlązkich, którzy bez żadnej potrzeby i konieczności, pogardziwszy własnym królem, poddali się pod władzę króla Czeskiego, a przez to stali się niegodnymi takiego zaszczytu, jako odstępcy swojego rodu, zaprzańcy swojej mowy i ojczyzny. Od książąt zaś Mazowieckich, jako lenników i hołdowników królestwa Polskiego, nie można się było spodziewać żadnego dla kraju nabytku i powiększenia. Należało raczej szukać takiego króla