wrotem; wszędy zaś w królestwie Polskiém po drodze urzędnicy królewscy opatrywali jego potrzeby hojnie i obficie. Żył król Polski Kazimierz z rzeczoną Adelaidą lat piętnaście, mając ją w obrzydzeniu i pogardzie, zniechęcony, jak mówiono, ku swej prawej małżonce obcowaniem nierządném z wielu nałożnicami, albo raczej czarami urzeczony. Zaczém usunął ją był od siebie, tak iż przez wszystkie owe lata ani oblicza królewskiego nie oglądała, ani podzielała jego łoża i małżeńskiej miłości, lecz w zamku królewskim, w mieście Żarnowcu, mieszkała jak wdowa, opatrywana dostatnie we wszystkie rzeczy potrzebne. Tę wzgardę mężowską i zniewagę znosiła z rzadką cierpliwością, żyjąc powściągliwie i z dala od wszystkich ponęt cielesnych.
W dzień Ś. Barbary, to jest dnia czwartego Grudnia, Janisław arcybiskup Gnieznieński, wiekiem i pracami strawiony, zapadłszy w niemoc, przyjął Sakramenta Święte, i w dworcu arcybiskupim Łęczyckim obok kollegiaty umarł. Mąż dobroczynny i miłosierny, wielki rzeczypospolitej i kościoła Gnieźnieńskiego miłośnik i obrońca. Pochowano go w kościele Gnieźnieńskim. Po nim prawnie obrany w roku następnym, to jest, tysiącznym trzechsetnym czterdziestym drugim, dnia trzynastego Lutego, nastąpił Jarosław z Skotnik, szlachcic herbu Bogorya, Sandomierzanin, archidyakon Krakowski i kanonik Gnieźnieński, za wstawieniem się Kazimierza króla Polskiego, od papieża Benedykta XII potwierdzony. Ten zaraz od początku i później starannie się zajmował przyozdobieniem kościoła Gnieźnieńskiego i pomnożeniem jego dochodów, pierwszy oraz dwory arcybiskupie i zamki z muru powystawiał; powiat Łowicki zastawszy pustym i bezludnym, osadzeniem wsi i włości i zbudowaniem Łowickiego zamku podniósł w zamożność i dostatki.
Dnia dziesiątego Kwietnia, w który przypadał na ów czas wielki Piątek, Nankier biskup Krakowski, (o którym mówiło się wyżej, że z Krakowskiego kościoła przeniesiony był na stolicę Wrocławską) mąż rzadkiej stałości i pobożności, w uczynkach świątobliwy, w mieście Nissie