umarł. Zwłoki jego przeniesiono do Wrocławia i w tamecznym kościele pochowano. Chodziła wieść, że nagłą zginął śmiercią, otruty zdradziecko z rozkazu Jana króla Czeskiego i hrabi Luxemburskiego, za to, iż rzeczonego Jana króla karcił o zabranie kościołowi Wrocławskiemu zamku Mielica, i klątwę nań rzucił publicznie, a gdy tenże król ku większej jeszcze zgrozie karami kościelnemi pogardził, miasto i całą dyecezyą Wrocławską obłożył interdyktem. Kiedy potém duchowieństwo Wrocławskie nie chciało przyjąć założonej od króla Jana appellacyi i w Wrocławiu w jego obecności nabożeństwa odprawiać, wygnał wszystkich księży i powyrzucał z miasta sromotnie. Przy zgonie biskupa Nankiera i rozłączeniu się jego ducha z ciałem, pobożna jedna niewiasta słyszała śpiew przecudnej piękności; a gdy na ten głos podziwem zdjęta stanęła, otrzymała wyraźne objawienie, że duszę Nankiera biskupa Wrocławskiego aniołowie prowadzili do nieba. Był-to mąż rzadkiej pobożności, obyczajów prostych i świątobliwych, skromnego i powściągliwego życia; ciało postami i modlitwami we dnie i w nocy trapił. Tém się zaś szczególniej między innymi odznaczał, że wszystkich zawsze mszy wysłuchał, jakie w kościele, gdzie się znajdował, odprawiano, i na każdą z nich osobną dawał ofiarę. Corocznie także, odkąd do Wrocławia go przeniesiono, wikaryuszom kościoła Krakowskiego pewną ilość pieniędzy na kolędę (pro columbationis dono) posyłał. Siedział na stolicy Wrocławskiej lat piętnaście. Po nim nastąpił, obrany prawnie dnia piątego Maja, przebywający w ów czas na naukach w Bononii Przecław z Pogorzelca, kanonik Wrocławski, rodem Polak, z domu szlacheckiego, herbu Grzymała, mającego za godło trzy wieże. Na którego wybór gdy Jarosław arcybiskup Gnieźnieński nie chciał wydać potwierdzenia, z przyczyny, iż król Kazimierz kogo innego z swoich krajowców sobie życzył, rzeczony Przecław udał się do papieża Benedykta XII, i tam uzyskał, że go potwierdzono i wyświęcono, w rok prawie po dokonanym wyborze, to jest dnia piątego Maja. Siedział zaś rzeczony Nankier na biskupstwie Krakowskiém pół siodma roku, a na Wrocławskiem lat blisko piętnaście, zachowując się na obudwóch sumiennie i pobożnie.
Śmiercią Nankiera biskupa Wrocławskiego uradowani rajcy i obywatele miasta Wrocławia, jakby zwycięztwem odniesioném nad kościołem Wrocławskim, udali się do Jana króla Czeskiego z zażaleniem na