nowi jego Mikołajowi, tudzież synom Mikołaja, Bolesławowi i Henrykowi, oraz wnukom tegoż, Mikołajowi, Henrykowi i Janowi książętom Zambickim, pozbawiając ich dzielnic książęcych, które im w spadku należały. Jakoż syn rzeczonego Bolesława książęcia Zambickiego i spadkobierca ojca swego, Mikołaj, sprzedawszy miasto Frankenstein (Franksten) królowi Czeskiemu, udał się na pielgrzymkę do Grobu Pańskiego, zkąd wracając umarł w Węgrzech i w Henrychowie pochowany został. Po nim zostali dwaj synowie, Bolesław i Henryk, z których ostatni wstąpił do zakonu krzyżackiego w Prusach, a potém po wyrzeczeniu się swoich ślubów i długiej tułaczce po świecie, wróciwszy znowu do zakonu, zakończył w nim życie. Brat zaś jego Bolesław, dnia dwunastego Maja, roku Pańskiego tysiącznego czterechsetnego dwunastego zmarły, zostawił trzech synów, Mikołaja, Henryka i Jana, tudzież pięć córek, Ofkę, Jadwigę, Elżbietę, Agneszkę i Katarzynę.
Woldemar margrabia Brandeburgski, o którym mniemano, że przed dwudziestu dziewięciu laty zmarł i w Cherynie (Cherin) był pochowany, wrócił w postaci ubogiego, pielgrzyma i pustelnika, wyznając, iż za to pokutę tak długą odprawił, że bez dyspensy powinowatą swoję w drugim stopniu w małżeństwo pojął. A gdy się o margrabstwo Brandeburskie, zabrane przez Ludwika książęcia Bawarskiego, syna niegdyś cesarza, upominał, znalazł w tej sprawie wsparcie u wielu, jako to książąt Saskiego i Meklemburskiego (Magnopolensis), arcybiskupa Magdeburgskiego, i innych. Ja zaś mniemam, że ta przygoda i niedola zesłana nań była od Boga za to, że ziemię Pomorską do królestwa Polskiego należącą najniepoczciwiej Krzyżakom Pruskim sprzedał, nie mając do niej żadnego prawa ani tytułu własności.
Jan Łodzia biskup Poznański, zapadłszy w chorobę śmiertelną, zakończył życie, i w kościele Poznańskim pochowany został. Ten za życia, lubo czasami używał rozrywek i lubił wesoło się bawić, wszelako Najświętszej Pannie osobliwszém służył nabożeństwem. Jakoż na jej cześć ułożył