go ścigającym i schronił się w miejsca skryte i nieznane, między gęstwami puszcz leśnych i zapadłych. Ale bojąc się, żeby i tu nie był wyśledzony i schwytany od starostów króla Wacława, a zwłaszcza od Ulryka Boskowicza, rodem Czecha, pod ów czas starosty Krakowskiego i Sandomierskiego, któremu król Wacław zlecił jego poimanie i uwięzienie, i chroniąc się śmierci, z drużyną kilku wiernych, których od jego boku żadna przeciwność nie zdołała oderwać, uszedł do Węgier, i po długiem błąkaniu się i tułactwie przybył do Amadeja wojewody Węgierskiego, pana w owe czasy słynnego bogactwy i potęgą. Przed którym gdy wynurzył z żalem swoję niedolę i cierpienia, wzruszył się Amadej nad taką losu zmianą, patrząc na książęcia, który niedawno możny i potężny, przybył do niego jako wygnaniec, ogołocony z wszystkiego, w pokorze, nieszczęściu i poniżeniu. Uczciwszy w nim przeto raczej królewski majestat niżli nędzę tułacza, przyjął go łaskawie i podejmował z przystojnością. Krzepił i pocieszał jego umysł i rozpaczającemu o swej doli wlewał do serca otuchę, przyrzekając: „że nie tylko da mu u siebie gościnę, ale w sposobnym czasie i pomoc do odzyskania królestwa.“ A żywą w duszy przejęty litością, okazał się dla niego tém wspanialszym i miłościwszym, im więcej poznawał, że Władysław na takie nie zasłużył losy, Wacław zaś król Czeski i Polski zbudował w tym roku nowe miasto Sącz (Sandecz) na pograniczu Węgier leżące, w miejscu dawnej wsi Kamienicy należącej do biskupstwa Krakowskiego; gdy bowiem w królestwie Polskiém przebywał, zważywszy położenie tego miejsca do zbudowania miasta wielce sposobnego, że na znacznej podniesione wyżynie miało z obojej strony dwie rzeki, to jest Dunajec (parvus Danubius) i Białą, pomieniał się na to miejsce, dawszy za nie Janowi Muskacie biskupowi Krakowskiemu zamek i miasto Biecz, a zostawiwszy przy biskupie prawo zwierzchnie (jus patronatus) kościoła Ś. Małgorzaty jako filii, i Ś. Wojciecha jako matki; na co jest osobny przywilej. Władysław zaś Łokietek książę Polski, wygnany na obcą ziemię, tułactwo swoje znosił z nadzwyczajną stałością, uznając z pokorą, że sprawiedliwej od Boga doznawał kary, i że daleko mniej cierpiał niż swą niecnotą zasłużył. A gdy mu stawały w oczach popełnione przeciw Bogu i jego prawu przestępstwa, i uczuwał w duszy żal, że pogwałciwszy przykazania Boże, kościoły i ich służebników gnębił zajazdami w gościnę (descensus), stacyami (stationes) i innemi powinnościami służebniczemi (talliae), że niewiasty i dziewice sromocił, sprawy wdów i sierot w sądach zaniedbywał, ani się za ich krzywdy ujmował, a odpychając rady zbawienne, postępował według woli swojej, i w wielu rzeczach obrażał Boga i prawa rzeczypospolitej; pełen skruchy ślubował w sercu swojém, że gdyby Bóg miłosierny dozwolił mu jeszcze wrócić kiedy do rządów, innym już chciałby okazać się
Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom III.djvu/23
Ta strona została przepisana.