Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom III.djvu/238

Ta strona została przepisana.

giełło widokiem tym przerażeni, i oburzeni na zdrajcę Piotra Pszonkę, w mniemaniu, że on umyślnie użył na nich takiego podstępu, z wyrzutami nikczemnej zdrady, ścięli mu głowę na brzegu rzeki, i przez dzień kryjąc się po lasach, a nocami tylko posuwając obozy, z bojaźni aby ich Polacy nie dopadli, po doznanej tak srogiej klęsce, sromotnie uciekli do Litwy. A tak zdrajca Polaków zasłużoną odebrał karę. W poźniejszym zaś czasie Jagiełło książę Litewski, wzięty na królestwo Polskie, obydwóch zdrajców pamiętnie ukarał: dziedzicom bowiem Piotra Pszonki odebrał wieś Krzczonów, pod zamkiem Lubelskim leżącą, która po dziś dzień do dóbr królewskich należy; potomkom zaś Ottona odjął Szczekarzowice, które dopiero wnukowi tegoż Ottona, Zaklice Tarłowi, w poźnej już jego starości, na wielkie prośby i wstawienia, i przez wzgląd na zasługi chwalebne Zakliki, z trudnością powrócił.

Bolesław książę Mazowiecki i Płocki umiera.

Umarł na tej wyprawie dnia dziewiętnastego Sierpnia Bolesław książę Mazowiecki i Płocki, syn Wańka; zwłoki jego odprowadzono do Płocka i w tamecznym kościele pochowano. Mąż obyczajów chwalebnych, tą szczególniej odznaczał się cnotą, że praw i swobód kościoła nie dozwalał nikomu naruszać i kazić; owszem stały i gorliwy w ich obronie, zasłużył sobie na chlubne imię ojca i miłośnika kościoła.
Umarł także mistrz Pruski Henryk Dusemer w Marienburgu: po nim nastąpił Winrych v. Kniprode.

Z Węgier wielka liczba ludzi ustępując przed zarazą morową, tworzy w Polsce sektę biczowników, którą biskupi rozpędzają.

Z obawy zarazy i śmiertelności, która wiele ludzi po różnych krajach, a mianowicie w Węgrzech, nagle sprzątała, zgraja obojej płci wychodźców, w jednę kupę zgromadzonych, chroniąc się przed niebezpieczeństwem, z Węgier zawitała do Polski. Z niesionemi naprzód chorągwiami, wstępowali oni do przydrożnych kościołów, zwłaszcza po miastach i miejscach znaczniejszych, ciała mając obnażone po pępek, i biczując się aż do krwi paskami rzemiennemi i miotełkami, przyczém wyśpiewywali w swoim języku jakieś niestworne a żałośnie brzmiące pieśni. A lubo biskupi Polscy cierpieli przez czas niejaki tę sektę, gdy w mniemaniu niektórych miała mieć cel pobożny, skoro się jednak przekonano, że zarażona była błędami, sami bowiem ci pokutnicy dawali so-