i krzywdziciel po napomnieniu poprzedniém ma ulegać exkomunice. W której to exkomunice jeśli wytrwa przez sześć miesięcy, w ów czas mieszkańcy tejże samej wsi, obowiązani do wytykania dziesięciny, mają być wraz z nim wyłączeni z społeczeństwa kościoła. Jeśliby zaś żona którego szlachcica w nieobecności męża zabrała dziesięcinę, karą kościelną ma być znaglona do słusznego jej wynagrodzenia. A gdyby przez sześć miesięcy trwała upornie w takiejże exkomunice, na ów czas i kmiecie tej wsi, z której dziesięcina zabraną została, wraz z panią rzeczoną ulegną karze kościelnej. Nadto, jeśliby duchowny jaki lub kapłan wyświęcony został zabity, zraniony, uwięziony lub zatrzymany, na kościoł lub kościoły tego miejsca ma być rościągniony interdykt, i nabożeństwo nie ma w nich być odprawiane, dopóki winowajca nie będzie wydany biskupowi. A jeśliby ująć się nie dał, w ów czas mieszkańcy tego miejsca wykonają przysięgę, że winowajcy rzeczonego pochwycić nie mogli, ani mu nie ułatwili ucieczki. Nakoniec ksiądz miejscowy ma rościągnąć interdykt prawem postanowiony, chociażby winowajca był bannitem; a ktoby kolwiek go ujął, ma go kapłanowi miejscowemu dostawić, poczém będzie nań włożona exkomunika. Jeśliby zaś który dziedzic wsi chciał dziesięcinę w tejże wsi wykupić, ma się postarać, aby przed dniem Ś. Jakóba zawarł o to ugodę; w przeciwnym razie właściciel dziesięciny będzie mógł sprzedać dziesięcinę, w czem dziedzic wsi nie ma mu czynić przeszkody. Nadto, gdziekolwiek w ogrodach lub na polu pługiem odbywa się orka, dziesięcina z tych miejsc ma być w zupełności oddawana, wyjąwszy rzepę, mak, kapustę, cebulę, czosnek, i tym podobne jarzyny, które jeśli kto w ogrodach swoich motyką uprawianych hoduje, dziesięcina od nich dawaną być nie powinna. Co do dziesięcin od konopi, stanowimy: że który z kmieci orze pługiem całkowitym, ile bądź kolwiek ma wołów albo koni, ten dawać powinien po cztery motki czystych konopi, podług starodawnego zwyczaju. Który zaś orze półpłużem (medio aratro), ten dwa tylko motki konopi oddawać będzie. A kto wcale nie orze, wolny być ma od takowej dziesięciny. A co do zachowania interdyktu, rozporządzamy: że gdyby w jakim przypadku interdykt nałożyć wypadło na miasto Kraków, w ów czas leżące za rzeką Wisłą miasto Kazimierz takowemu interdyktowi nie ma podlegać, i wzajemnie. Stanowimy nadto, że do któregokolwiek z miejsc świętych przyszedłby człowiek wyłączony od kościoła albo obcowania z ludźmi, i poważył się wejść do kościoła albo na cmentarz, natychmiast ustawać ma nabożeństwo, a dopiero gdy tenże z kościoła lub cmentarza ustąpi, ma dalej odprawiać się służba Boża. Między innemi stanowimy i to jak najwyraźniej, że interdykt trzechdniowy, jaki dawniej zachowywano we wszystkich kościołach z powodu wejścia osoby klątwą obłożonej, na teraz nie ma służyć nikomu za prawidło, aby powszechność dla przestępstwa jednego zatwardziałego
Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom III.djvu/274
Ta strona została przepisana.