Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom III.djvu/286

Ta strona została przepisana.
Kazimierz król wyprawia wnuczce swojej, córce książęcia Słupskiego, wydanej za Karola cesarza, gody weselne w Krakowie, w obecności czterech królów i wielu innych książąt przez kilkanaście dni trwające, z wielkim przepychem, przy pomocy Wierzynka rajcy Krakowskiego, zatrudniającego się głównie tą uroczystością, który rzeczonych królów w domu swoim hojnie i nadzwyczaj wspaniale przyjmuje.

Na zamierzone przeto gody weselne, które Kazimierz król Polski, jako dziad narzeczonej Elżbiety, wziął na siebie, postanowiwszy odprawić je z wielką wspaniałością, przez rozesłanych wszędy posłów pozapraszał sąsiednich królów i książąt, jako to: Ludwika króla Węgierskiego, siostrzeńca swego, Zygmunta króla Danii, i Piotra Cypryjskiego króla; niemniej Ottona Bawarskiego, Ziemowita Mazowieckiego, Bolesława Świdnickiego, syna siostry swojej, Władysława Opolskiego, i innych książąt: którzy wszyscy przybyli na dzień oznaczony. Król bowiem Cypryjski Piotr, morzem Czarném (mare Leoninum) zawinąwszy do Wołoskiej ziemi, jechał potém lądową drogą przez Wołochy i Ruś, opatrywany przez Kazimierza króla i jego starostów we wszystkie rzeczy potrzebne. Zygmunt zaś król Duński, przewiózłszy się przez morze Baltyckie (mare Oceanum) przybył do księstwa Słupskiego, zkąd wraz z Bogusławem książęciem Słupskim, powinowatym swoim, i narzeczoną dziewicą Elżbietą, podejmowany nakładem Kazimierza króla Polskiego, przybył do Krakowa. Ludwik król Węgierski, krótszą mający drogę przez Sącz i Bochnią, zjechał z okazałym dworem i licznym panów swoich orszakiem. Nakoniec Karol, król Rzymski i Czeski, przebrawszy się przez Szlązk, gdzie go wysłani od Kazimierza króla Polskiego starostowie przyjmowali, jechał na Będzin, Olkusz i inne miasta Polskie, ze wszystkimi książęty i panami swemi starannie podejmowany. Na jego powitanie czterej królowie, Węgierski, Polski, Duński i Cypryjski, otoczeni liczném gronem książąt i panów, wyjechawszy z miasta o milę, powitali go z wielką czcią i uprzejmością. Skoro bowiem królowi Karolowi oznajmiono, że się królowie przybliżają, zsiadłszy z konia wraz z swymi książętami i baronami, szedł pieszo znaczny kawał drogi na spotkanie królów, których tłum liczny ludu poprzedzał. O czém kiedy królom znać dano, oni także pozsiadawszy z koni, szli na powitanie Karola króla Rzymskiego, poczém podali sobie ręce i w obec mnicha Jana, nuncyusza Apostolskiego, uściskali się nawzajem z rzewném wzruszeniem i ze łzami. Była na on czas wielka radość z spotkania się tylu królów, w jednym dniu i jedném miejscu zgromadzonych