licę Gartin, i znaczną zdobycz w ludziach i bydlętach z sobą uprowadził. Potém w czasie postu komtur Królewiecki przyszedł z znaczniejszą liczbą wojska do Onkaim kędy jeden z Litwinów, zwany Świrtył, Krzyżakom, wedle danego im potajemnie przyrzeczenia, rzeczony zamek, którego on był burgrabią, otworzył. Krzyżacy wpadłszy do niego w nocy, wszystek lud obojej płci, starców i dzieci wymordowali, a zamek z dymem puścili. Ztamtąd rozsypawszy się po przyległych okolicach, zagarnęli znaczną zdobycz i do Prus uprowadzili.
Dnia dziewiątego Września Konrad książę Zegański i proboszcz Wrocławski, pierworodny syn Konrada książęcia Głogowskiego, umarł i w klasztorze Lubeńskim w samym środku chóru pochowany został.
Benedykt XI, przesiedziawszy na stolicy zaledwo miesięcy ośm i dni siedmnaście: dnia szóstego Lipca w Perudżyi umarł i w kościele braci zakonu kaznodziejskiego przed wielkim ołtarzem pochowany został. O nim twierdzą, że wielu zasłynął cudami. Po jego śmierci, gdy kardynałowie nie mogli się zgodzić na wybór nowego papieża, stolica Rzymska osieroconą była przez miesięcy dziesięć i dni dwadzieścia dziewięć, w których kardynałowie wysiadywali konklawe. Ci na dwa podzielili się stronnictwa, z których jedno Francuzkie za królem Francuzkim, drugie Włoskie, wielce tamtemu przeciwne i nieprzyjazne, popierało Bonifacego VIII. Kardynał Mikołaj de Prato, zakonu kaznodziejskiego, biskup Ostyeński, mąż dzielny i obrotny, przechylił się na stronę Bonifacego, i dotuszył, aby Bernarda Bordeńskiego arcybiskupa, nieprzyjaznego królowi Francuzkiemu, obrano. Co sprawiwszy, doniósł o tém królowi Francyi. Ten zaraz pojednał się z arcybiskupem z Bordeaux, i zobowiązał go przysięgą, aby we Francyi obrał sobie siedlisko, a jemu dziesięciny za lat dziesięć darował, i Kolumnów do dawnej godności przywrócił. Co wszystko rzeczony arcybiskup wypełnił i nazwany został Klemensem V. Był on rodem Gaskończyk (Vasco). Osiadł w Awinionie; koronowano go zaś w Lyonie dnia dwu dziestego piątego Listopada. Gdy z miejsca koronacyi w wielkim tłumie zgromadzonego ludu postępował, a ciekawi oglądać papieża ukoronowanego pchali się i cisnęli jedni na drugich, spadł oberwany kawał jakiegoś zepsutego muru, i Jana książęcia Bretanii z jedenastu innymi zabił, papieżowi także koronę z głowy zrzucił, a z korony klejnot wartości sześciu tysięcy złotych wytrącił. Wielu dziwiąc się temu wypadkowi, rozmaite z niego wróżyli następstwa.