cztery wozy, całe czarno wraz z woźnicami przybrane. Potém jechało czterdziestu uzbrojonych rycerzy na koniach purpurą odzianych; z których jedenastu, wyobrażających tyleż księstw królestwa Polskiego przez właściwe każdemu księstwu herby na proporcach wymalowane, pojeżdżali za dwunastym, poprzedzającym ich z większą nad inne chorągwią, na której wyrażony był orzeł biały, herb królestwa Polskiego; a za nimi jechał rycerz, jeden z celniejszej szlachty, w szatach królewskich, złotem, kamieniami drogiemi i szkarłatem ozdobnie błyszczących, na dzielnym koniu, podobnież przyodzianym purpurą; wyobrażał bowiem ten rycerz osobę zmarłego króla. A dalej szło parami w processyi sześciuset mężów, niosących w ręku tyleż gorejących świec woskowych, niezwykłej wielkości i wagi (dwie bowiem takie świece kamień wosku ważyły). Za nimi niesiono mary królewskie, nakryte całunem przetykanym złotem i srebrem, a obciążone rozmaitego rodzaju purpurą i suknem, które potém między kościoły i sługi kościelne rozdzielono. Otaczało rzeczone mary przeszło tysiąc rycerzy, wszyscy zmarłego króla towarzysze, w żałobne szaty przybrani, a zawodzący smutne płacze i jęki, i wyśpiewujący pieśń prostego składu (carmen inconditum) ale głosem w niebo bijącą, która wszystkim prawie obecnym łzy wycisnęła. Poprzedzał zaś mary królewskie rycerz rozciskujący na wszystkie strony szerokie grosze Praskie, aby przechodzącemu orszakowi robić miejsce; tłumy bowiem ludu zalegały wszystkie drogi. Naostatku szedł król Ludwik w towarzystwie Jarosława arcybiskupa Gnieźnieńskiego, Floryana Krakowskiego i Piotra Lubuskiego biskupów, tudzież nieprzeliczonego mnóstwa panów Polskich i Węgierskich i wyległego zewsząd ludu. Po odwiedzeniu trzech kościołów, to jest Franciszkańskiego, Panny Maryi w rynku, i Ś. Trójcy, i po złożeniu w nich jałmużny (w każdym bowiem z tych kościołów w czasie nabożeństwa dwa naczynia pełne szerokich groszy Praskich stawiano przy marach królewskich, a każdy podług upodobania brał z nich pewną ilość pieniędzy i niósł na ołtarz w ofierze) udano się nakoniec do katedralnego kościoła, gdzie Floryan biskup odprawił nabożeństwo przy wielkim ołtarzu, inni zaś kapłani u wszystkich innych ołtarzy. Na każdy ołtarz podwójną składano w szerokich groszach Praskich ofiarę. Przy nadzwyczajnym w kościele tłoku, zaledwo przy pomocy żołnierzy rozpychająjących ludzi mógł się jaki taki docisnąć z swym datkiem do ołtarza. Na ołtarz wielki znaczniejsze składali ofiary starostowie i urzędnicy dworscy zmarłego króla Kazimierza, każdy stosownie do swego stopnia i powinności. I tak, podskarbi i komornik Świętosław zaniosł na ołtarz nalewki srebrne i ręczniki stołowe królewskie. Przedbor stolnik wraz z podstolim cztery duże półmiski srebrne, a cześnik i podczaszy kubki i rostruchany. Marszałek kosztowniejszy naramiennik. Nakoniec wjechał, poprzedzony od dwunastu cho-
Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom III.djvu/326
Ta strona została przepisana.