Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom III.djvu/337

Ta strona została przepisana.
Rok Pański 1373.
Władysław Biały książę Gniewkowski, spadkobierca królestwa Polskiego, od dawna prowadzący życie mnisze w klasztorze Ś. Benedykta, posłyszawszy o śmierci króla Kazimierza, aczkolwiek od stolicy Apostolskiej nie mógł uzyskać rozwiązania ślubów, przyzwany od niektórych z szlachty do objęcia rządów w Polsce, w dwóch dniach zdobywa cztery zamki, ale je wnet utraca.

Niektórzy z panów Wielkiej Polski, skłonniejsi do zaburzeń i rokoszów, a przywiązani do dawnego plemienia królów Polskich, zaraz po śmierci Kazimierza króla słali listy i gońców do Władysława Białego książęcia Gniewkowskiego, który przyjąwszy zakon Ś. Benedykta w Dijon w Burgundyi, od lat blisko czternastu w klasztorze Ś. Benigna wysiadywał, wzywając go i zapraszając, aby porzucił klasztor i szatę mniszą, a przybył do Polski, gdzie jako najbliższy po mieczu Kazimierza króla Polskiego następca, przy ich pomocy, i niektórych panów Polskich zgodnie z nimi myślących staraniu, królestwo Polskie odziedziczy. A nie przestawszy na listach i gońcach, sami o własnym groszu postanowili pójść szukać książęcia swego Władysława Białego, pobudzeni starodawnym przykładem, który im przypominał, jak niegdyś Kazimierz I król Polski wrócił z Kluniaku, gdzie był przyjął śluby zakonne i już otrzymał stopień dyakona. Władysław Biały książę Gniewkowski, dowiedziawszy się o śmierci króla Kazimierza, człek umysłu lekkiego i skory do odmian, a pochlebną nadzieją osięgnienia tak wielkiego królestwa podłechtany, wystąpił z klasztoru i porzucił szatę mniszą. A udawszy się naprzód do Awinionu, celem uzyskania od papieża rozwiązania ślubów zakonnych, aby tém snadniej w Polsce mógł królestwa dostąpić, pełen już w myśli wielkości i chwały panowania, przedniejszym panom Polskim, którzy dla wyszukania go i sprowadzenia do kraju wybrać się mieli w drogę, w Bazylei, mieście Nadreńskiém, czekać na siebie rozkazał. Ale zawiedziony w nadziei otrzymania dyspensy, wracając z Awinionu, niektórych panów Polskich w Bazylei, a innych, mianowicie Przedpełkę z Staszowa, Stefana z Trlangu, Wyszotę z Kurnika, z wielu ich towarzyszami, napotkał w Strasburgu, i podejmowany ich pieniędzmi, a radami kierowany, udał się do Ludwika króla Węgierskiego i Polskiego, pod ów czas przebywającego w Budzie, gdzie mniej przychylnego doznawszy przyjęcia, gdy go wreszcie i panowie Polscy opuścili i próżną już tylko łudzili nadzieją, przez dwa lata bez celu wysiedział. Na usilne nakoniec prośby żony Ludwika Elżbiety, królowej