i obrotniejszemu, straż jego powierzyć (już bowiem on Krystyn był w latach podeszły, i mniej sposobny do oręża i odparcia grożącego niebezpieczeństwa). Lecz gdy rzeczony Krystyn z Skrzypina uczuł dotkliwie to usunięcie go z urzędu, i przełożył, jak wielką było dla niego ujmą i sromotą, że w czasie tak trudnym i niebezpiecznym oddalano go jak nieużytecznego i niezdatnego, i usuwano z dzierżawy zamku, wymógł na Sędziwoju staroście swemi i żony swojej prośbami, aby mu nie czynił takiej zniewagi, i uspokoił wszelkie w nim o rzeczony zamek obawy, upewniając, że go potrafi utrzymać i obronić przeciw wszelakim nieprzyjacioł szturmom i napaściom. Tymczasem rybacy, przekupieni pieniędzmi i obietnicami od giermków i szpiegów książęcia Władysława Białego, i nauczeni od nich, w jaki sposób zamek mógł im być do rąk wydany, wzięli na łódź kilka sądków dobrego wina, i powieźli je Krystynowi staroście, aby go upoić, wiedzieli bowiem, że był do pijaństwa skłonnym; a gdy mu je w darze przynieśli, przyjął ich Krystyn z wielką uprzejmością, i zasiadłszy z nimi, pił wesoło i z chciwością. Wnet i owego wina zabrakło, posłali więc po nowy zapas do Torunia, i nie wprzódy odeszli, aż gdy ujrzeli Krystyna zupełnie pijanym i bezprzytomnym. Gdy więc Krystyn po takiém przypiciu następnej nocy spał jak zabity, czeladź i szpiegowie książęcia Władysława Białego, przystawiwszy drabiny, w dzień Wniebowzięcia N. Panny Maryi dostali się do zamku Złotoryi, i tak Krystyna grododzierżcę, jako i jego drużynę, po zbytkach dnia poprzedniego zaledwo oczy przetrzeć zdolnych, porwali i w więzach stawili przed książęciem Władysławem Białym, i zamek Złotoryją pod jego nachylili władzę. Książę Władysław Biały natychmiast rzeczony zamek silną osadził załogą, pościągało bowiem do niego mnóstwo włóczęgów i hołyszów, dłużników i potępionych w sądzie winowajców. Rycerza zaś Krystyna, z nienawiści ku staroście Sędziwojowi, do ciężkiego wtrącił więzienia: zkąd gdy Sędziwój starosta nie starał się go wydobyć, wyrzucając mu jego opilstwo i zaniedbanie powinności, uwolniony został dopiero za staraniem przyjacioł, i złożonym okupem sześciuset kóp (groszy Praskich), za które miałby był na całe życie dostatek wina, gdyby był trzeźwość zachował.
W cztery dni po opanowaniu Złotoryjskiego zamku, Ulrych v. Osten, syn Bodczy z Drdzenia, przybył książęciu Władysławowi Białemu na pomoc, przywiódłszy z sobą poczet zbrojnych ludzi