Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom III.djvu/349

Ta strona została przepisana.

Brzeski obawiając się, ażeby mu to kiedyś na złe nie wyszło, i żeby za czynione nieprzyjaciołom przysługi nie postradał młyna w Brześciu, zwłaszcza iż wiedział dobrze, że książę Władysław Biały dla braku żywności długo oblężenia nie mógł wytrzymać; przez tajemnego wysłańca umówił się z Sędziwojem starostą Wielkopolskim o wydanie mu zamku Złotoryi, i obiecał przesłać mu klucze od bram miejskich, które w jego ręku były przechowywane. Tymczasem natrafiono na jakieś poszlaki, które podały go w podejrzenie u książęcia Władysława; schwytany przeto i wzięty na męki wyśpiewał wszystko i zamierzony sposób wydania zamku opowiedział. Wtedy książę Władysław Biały posłał zięcia tegoż Hańki z kluczami do Sędziwoja starosty, przykazawszy mu, aby w imieniu swego teścia klucze oddał staroście, i umówił się z nim o czas i godzinę, w którym zamek miał mu być wydany. Uradowany takiém poselstwem starosta Sędziwój, nie powiedział nic o niém ani Kazimierzowi książęciu Szczecińskiemu i Dobrzyńskiemu, ani Bartoszowi z Wissemburga, ażeby sława i zasługa zdobycia zamku jemu tylko samemu się dostała. A skoro zięcia Hańki z danemi mu poleceniami odprawił, wziąwszy z sobą co mężniejszych rycerzy, podsunął się pod zamek o umówionej godzinie. Wnet przy pomocy kluczy otwarto bramę, i weszło nią dwudziestu sześciu rycerzy, sam tylko Sędziwój starosta z resztą swojej drużyny przed bramą jeszcze pozostał; a wtém żołnierze Władysława Białego, w znacznej liczbie nasadzeni do zdrady, kratę wiszącą nad bramą i dwoma kamieniami dużemi, żeby prędzej z góry spadała, obciążoną spuścili, której ciężarem Fryderyk v. Wedel i pan z Uścia, rycerz odważny i dzielny, przywaleni, natychmiast stracili życie. Inni, którzy przeszli za bramę, kamieniami z góry przywitani, dostali się do rąk książęcia Władysława. Sędziwój starosta, poimaniem swych rycerzy w niewolą i śmiercią Fryderyka v. Wedel stroskany, ze wstydem do obozu powrócił. A lubo zaraz nazajutrz po tej zawiedzionej wyprawie wyszedł z całą siłą w celu dobywania zamku Złotoryi, wszelako dzień cały strawiwszy na bezskuteczném szturmowaniu, przy którém wielu rycerzy odniosło rany, cofnął się na stanowisko. W tej także rozprawie Kazimierz książę Szczeciński i Dobrzyński kamieniem w głowę ugodzony, i odniesiony do obozu, wkrótce potém jak mówiono z rany odebranej umarł. Książę zaś Władysław Biały Hańkę młynarza i jego zięcia, których zdradą zamek Złotoryja miał być wydany, na ułożonym przed zamkiem stosie, w obec oblegającego wojska spalić rozkazał, słuszną za zdradziectwo wymierzając im karę. Z Sędziwojem nakoniec Wielkopolskim i Bartoszem Kujawskim starostą, z przyczyny braku żywności i obawy głodu, gdy zwłaszcza widział, że wojsko Polskie usilnie