legał prośbami o potwierdzenie, nie obsadzając biskupstwa Wrocławskiego przez lat przeszło dwa od śmierci Przecława i osierocenia stolicy, a ciągnąc z niego dochody, w tej myśli, aby jak najdłużej z kościoła Wrocławskiego korzystać.
Po dwóch biskupach, Poznańskim i Wrocławskim, zszedł wkrótce ze świata trzeci, niegdyś ich metropolita, Jarosław z Skotnik, arcybiskup Gnieźnieński. Pełen wieku, sprzykrzywszy sobie mieszkanie w klasztorze Lendzkim, przybył do Kalisza, gdzie w domu arcybiskupim dnia szesnastego miesiąca Września umarł, a dwudziestego tegoż miesiąca w kościele Gnieźnieńskim w kaplicy przez niego zbudowanej i uposażonej z należną czcią pochowany został. Był on pierwszym założycielem miasteczka Kamienia na pograniczu Pomorza, a Znin odbudował i znacznie podniósł. Starając się o wzrost i podźwignienie tak ojczyzny jako i kościoła, zamki Łowicz, Opatów, Uniejów, Kamień, tudzież kościoły w Gnieźnie, Uniejowie, Kurzelowie, Opatowie, Kaliszu, a dwory wspaniałe w Gnieźnie, Łęczycy, Wieluniu i Kaliszu hojnym nakładem pomurował. Obwód Łowicki zastawszy niemal pustym, bo zaledwo dwie grzywny przynoszącym, zostawił po sobie tak osiadłym i możnym, że potém rocznie ośmset grzywien w czynszach składał. Jest o nim i to pamięci godne podanie, że kiedy w akademii Bolońskiej (której on pod ów czas był rektorem) uczeń jeden Anglik za popełnione cudzołostwo na śmierć był skazany, a znieważony małżonek z przyczyny ubostwa na ten wyrok zezwalał, szkołę, która jego podlegała zwierzchnictwu, władzą i powagą swoją z Bolonii wyniósł, i nie wprzódy ją przywrócił, aż gdy Bolończykowie ku zbawiennemu ratunkowi owego Anglika osobną zbudowali kaplicę i wieczystym zapisem uposażyli. Siedział na stolicy Gnieźnieńskiej lat trzydzieści cztery. Po ustąpieniu zaś z tej stolicy żył dwa lata. Mąż wielkiej roztropności, w życiu hojny i wspaniały, w powodzeniu zawsze szczęśliwy. Kościoł Ś. Maryi w Kaliszu podniósł i odbudował na nowo, przydawszy na jego uposażenie dwie włości, jednę w Tyńcu, drugą w Dobrzycy, tudzież ogród jeden podle bramy, którą się wchodzi do miasta Wrocławia. Jeszcze i to pamiętne a osobliwe zostało o nim podanie, że umierając zalecił, aby ciało jego nie podwojami kościoła Gnieźnieńskiego, ale szczeliną w murze wyłamaną do kościoła było wnoszone, za to iż on nie prostą drogą ale uboczną dostał się na stolicę Gnieźnieńską. I tak rzeczywiście uczyniono: wyła-