czepnej prowadzić wojny z Litwą, która przed nimi uciekała, ani odpornej, gdy stanowiska swoje barbarzyńcy miewali poza brodami bagnistemi i rzekami. Znali się bowiem na swoich siłach; wiedzieli, że nie inaczej zdziałać co mogli, tylko zdradzieckiemi napady, i że Polaków snadniej im było pokonać rozbiegając się kupami na wszystkie strony, i wnet z porwaną uciekając zdobyczą, niżeli skupiając razem swoje siły dla stoczenia otwartej bitwy. Gdy zazwyczaj obozowali w miejscach leśnych i bagnistych, odgrodzeni rzekami i jeziorami, których wody ścinały się od zimna, trudniej było do nich dostąpić niż ich zwyciężyć. Więcej wreszcie ośmielała ich i umacniała niedbałość Polaków i rozdzielająca naród niezgoda, niżeli własna odwaga.
Winrych mistrz Pruski, dowiedziawszy się, że Litwini zajęci byli wyprawą przeciw Polsce, z własném tylko wojskiem, z przebrańszego żołnierza tak konnego jak i pieszego złożoném, najechał ziemię Żmudzką; a nie znajdując nigdzie oporu, powiaty Miedniki, Ejragołę (Eroglen), Arwisten, Rosienie (Roszgein), Jeżów (Gezow) i Pastow ogniem i mieczem spustoszył. Podstąpił potém pod Kowno, ale z klęską odparty, straciwszy przy dobywaniu zamku wielu znakomitych rycerzy Krzyżackich, zmuszony był oblężenie porzucić; wysłał tylko z dziesięcią tysiącami ludzi marszałka zakonu, który wszystek kraj nad Niemnem leżący splądrował; a po jego powrocie cofnął się do Prus z licznym gminem jeńców.
Elżbieta starsza królowa, zagładziwszy snadno w sercu i pamięci smutny obraz klęsk i spustoszeń zrządzonych nad Sanem przez Litwinów barbarzyńców, w Niedzielę, nazajutrz po Ś. Mikołaju wyprawiła w zamku Krakowskim tańce, śpiewy i inne wesołe zabawy, kiedy raczej przystało smucić się i płakać na ubłaganie Boskiego miłosierdzia; i sama tych zabaw