wysłał marszałka Godfryda v. Linden (Linda) z wybrańszém rycerstwem do Litwy. Ten nawiedziwszy ją licznemi pożogami, uprowadził bogate łupy i z mnogim jeńcem wrócił do Prus bez szkody. Nie dość miał atoli Winrych mistrz Pruski na tej wycieczce, lecz gdy hufce jego pomnożyły się posiłkami z stron południowych przysłanemi przeciw barbarzyńcom, ruszył do ziemi Żmudzkiej: a splądrowawszy w przeciągu dni dziesięciu, złupiwszy i zniszczywszy ogniem dwie krainy, Kaltaneven i Weduke, mnóstwo brańców i ogromne łupy na wozach do Prus odprowadził.
Ludwik król Węgierski i Polski, chcąc zapobiedz wzrastającym w królestwie Polskiém, z przyczyny nieobecności i zbytniego oddalenia króla, wielorakim niesnaskom i zaburzeniom, które zdawały się grozić powszechnym rokoszem, i powściągnąć wierzgającą w kraju swawolę, wiadomą mu z ustawicznych doniesień prałatów i panów Polskich, którzy słali o to do niego swoje listy i gońce; gdy i matka jego Elżbieta, królowa starsza, zrażona klęską Węgrzynów, wydarzoną w jej oczach w Krakowie, zbrzydziła sobie rządy królestwa Polskiego i złożyła je w ręce syna swego, króla Ludwika, postanowiwszy nigdy do nich nie wracać; gdy wreszcie sam król Ludwik, narzekając: „że mu powietrze Polskie nie sprzyjało, i że dlań było szkodliwe i nieznośne,“ zajęty sprawami Węgierskiemi, od roku do roku zwlekał swój przyjazd do Polski, niezbędny do usunięcia bezrządu i skrócenia swawoli: posłał Władysława książęcia Opolskiego, aby objął ster rządu w Polsce, z daną mu zupełną i obszerną ku temu władzą. A lubo mieszczanie i wieśniacy radzi byli z jego przybycia, i cieszyli się bardzo, że pod jego rządem odetchną, panowie jednak i szlachta, tak Krakowskiej jako i Wielkopolskiej ziemi, złożywszy zjazd w Wiślicy i Gnieznie, i naradziwszy się z sobą o tej niesłychanej w Polsce nowości, uchwalili zgodnie: „że na rządy Władysława książęcia Opolskiego żadną miarą nie zezwolą.“ Jakoż dowodzili: „że nie zgadzało się wcale ani z ich godnością, ani z prawami królestwa, aby rzeczpospolita miała być rządzoną przez książęcia, ni-to obranego od nich, ni potwierdzonego, ale samowładnie narzuconego im przez króla;