i aby z ujmą własną i królestwa, nazwyczajeni podlegać królom, mieli przechodzić pod rządy książęce.“ Wysyłają więc do Węgier do króla Ludwika w poselstwie mężów z grona panów i szlachty wybranych, rozumem i zacnością celujących. Którzy przybywszy do Wyszegradu, kędy na ów czas król przebywał, prosili go: „aby Polaków nie zmuszał, z własną ich sromotą, obrazą praw królestwa, których zachowanie poprzysiągł, podlegać Władysławowi książęciu Opolskiemu; bynajmniej bowiem na jego rządy nie zezwolą. Przekładali, że są między nimi mężowie poczciwi i rozumni, którym słuszniej możnaby ten urząd powierzyć.“ Król Ludwik wysłuchawszy takowe poselstwo, z obawy, iżby ta nowość nie wywołała rokoszu, do którego wzburzone wielu Polaków umysły zdawały się jak mu powiadano skłonnemi, odwołał Władysława książęcia z Polski, i otwartym listem, do rąk posłów Polskich złożonym, uchylił go od rządów królestwa; co rzeczonego książęcia nabawiło wielkiego zmartwienia i sromoty, i oburzyło nie tak na króla jak raczej na Polaków.
Ledwo co jednej Polacy pozbyli się przykrości, zaraz po niej i druga nastąpiła. Ludwik bowiem król Węgierski i Polski, poduszczony namowami niektórych panów Polskich i starostów, duchowieństwu nieprzyjaznych, wydał do Polski nakazy: „aby kmiecie dóbr duchownych z podatku zwanego królewszczyzną czyli poradlném, to jest sześciu groszy pieniężnej daniny, połowę tego co dawniej płacili, a nadto dwa korce zboża, jeden żyta a drugi owsa, do skarbu królewskiego składali. Przyczém wyrażał: że wydany przezeń przywilej, którym uwolnił królestwo Polskie od rzeczonego podatku, zmniejszonego do dwóch tylko groszy, bynajmniej nie rościągał się do dóbr duchownych, i że biskupi, tak jako i wszyscy duchowni, za osobliwszą to łaskę królewską uważać powinni, iż im połowa jest odpuszczona, zaczém od drugiej wymawiać się nie mają.“ Opierających się takowemu rozporządzeniu kazał król do opłaty całkowitego podatku poradlném zwanego dawnym obyczajem przymuszać. Gdy więc starostowie i urzędnicy królewscy, którzy się z takowego poboru spodziewali dla siebie korzyści, poczęli nakaz królewski z wielką wypełniać gorliwością, Jan arcybiskup Gnieźnieński posłał do Władysława książęcia Opolskiego z przełożeniem, aby jako głównie zajmujący się tym poborem zalecił starostom i urzędnikom królewskim wstrzymanie się