do czasu z wybieraniem opłaty, dopóki posłannicy duchowieństwa Polskiego nie wyniosą w tej mierze prośby do króla. Władysław książę Opolski, wysłuchawszy tego przełożenia z ust delegatów arcybiskupich Jana archidyakona Gnieźnieńskiego i Dzierżka z Gibowa (Giwno) podstolego Kaliskiego, którzy za nim przybyli w Piątek przed Niedzielą czwartą postu (Laetare) do zamku Krzepic (gdzie właśnie potwierdzał rozejm z Bartoszem Peregrynem z Chotelu, starostą Odolanowskim, najeżdżającym po wielekroć jego księstwo w okolicy Olesna) i przychyliwszy się do żądania arcybiskupa, nakazał wstrzymać wybieranie z dóbr duchownych rozpisanego przez króla Ludwika podatku, aż do dnia Ś. Jakóba Apostoła. Jan zaś arcybiskup Gnieźnieński postanowiwszy od całkowitej daniny uwolnić duchowieństwo, zwołał synod prowincyalny do miasta Kalisza, kędy naradzano się nie tylko o uchyleniu tej powinności, ale i drugiej, którą był papież i jego kolektorowie, Mikołaj biskup Poznański i Mikołaj Strosberg, nakazali. Z tego synodu Floryan biskup Krakowski, na prośby wszystkich biskupów i duchowieństwa Polskiego, wraz z Dobrogostem dziekanem Krakowskim, udał się do Węgier do króla Ludwika, na ów czas przebywającego w Budzie: gdzie opowiedziawszy swoje poselstwo, w pięknej i zręcznie ułożonej mowie starał się przekonać króla: „jak niesprawiedliwą i przeciwną religii chrześciańskiej było rzeczą, jak niegodną katolickiego króla, aby obok przywileju uwalniającego całe królestwo Polskie od płacenia podatku poradlnem zwanego, sam tylko kościoł ponosił ten ciężar, kiedy raczej przystało, aby duchowieństwo, uważane za przedniejszy stan w narodzie, najpierwej onę swobodę uczuło.“ Z rozporządzenia zatém królewskiego, poborca zaprzestał wybierania podatku tak z dóbr duchownych jako i szlacheckich.
Do klęsk rozlicznych, jakich doznawało miasteczko Wałcz, najeżdżane ustawicznie od Borków, szlachty Pomorskiej, przyłączył się jeszcze pożar przypadkowy miasta. Dwojaką więc przygodą w jednym czasie dotknięci mieszczanie Wałeccy, nie lepsze wróżąc sobie losy na przyszłość, już byli postanowili rzeczone miasteczko opuścić, a przenieść się w inne miejsce; alić przecię Domarat starosta Wielkopolski, zebrawszy wojsko z własnej drużyny, braci i niektórych rycerzy Wielkiej Polski, wszedł zbrojno na Pomorze, pobrał warownie, wsie i miasteczka do owej szlachty należące, zdobyte popalił i poniszczył, a tak rzeczonych najezdzców zuchwałość i bezkarność ukrócił.