Nakoniec zabrał się z wojskiem do powrotu, a obawiając się z strony przeciwników swoich, Sędziwoja z Wiru i Jana z Czarnkowa, podobnych kraju swego spustoszeń, szukał pojednania, i przez zobopólnych sędziów i rozjemców skłoniony do wynagrodzenia szkód i zapłacenia długu, wojnę roztropniejszym środkiem ukończył.
Po uśmierzeniu zewnętrznej wojny, wszczęła się domowa i wewnętrzna w księstwach Szczecińskiém, Kaszubskiém i Pomorskiém, margrabstwie Brandeburskiém, krainach władcy Nowogrodu, tudzież Wedelskich i Szczyglickich panów. A w długiej i krwawej zatardze rzeczonych panów, wzajemnie się napastujących, taka w sercach zapaliła się nienawiść, że krom warowniejszych miast i zamków, wszystkie wsie, miasteczka i włości popalono, i wojując bardziej zemstą niż orężem, pomienione krainy tak srodze sprzewracano i spustoszono, że w tylu ziem obszarze nie było ani jednej wioski, którejby pożar onej wojny nie schłonął.
Janusz Wedelski, korzystając z wojny domowej między książęty Szczecińskiemi i możniejszą szlachtą toczonej, z zamku Słupskiego (Czlopen), który był prawem zastawu w pewnej ilości pieniędzy od Jana z Czarnkowa sędziego Poznańskiego i brata jego Wincentego w posiadanie objął, silny zastęp konnego rycerstwa, z swego ludu i drużyny przyjacioł złożony, powiększywszy go nadto znaczną liczbą piechoty utworzonej z chłopstwa powiatów Tuczna i Słupska, wysłał do ziemi Szczecińskiej, aby z niej urwać co łupów i zdobyczy, pełen przekonania, że w domowej między Szczecinianami zatardze wojsko jego żadnej nie dozna szkody. Splądrowawszy zatém w dwóch dniach okolicę Pyrzycką (Pirziczensis), nazbierawszy jeńców i innej zdobyczy, szło wojsko Janusza pod zamek Słupię. Aliści Światybor książę Szczeciński, wsparty ludem