łym w Wrocławiu odprawiać nabożeństwo, obiecując, że po wybadaniu winy rajców Wroławskich, każe im straty zrządzone nagrodzić. Ale gdy księża, nie chcąc popełnić świętokradztwa, rozkazu jego nie usłuchali, rozgniewany król Wacław kazał dnia dwudziestego dziewiątego Czerwca opata Ś. Maryi Piaskowej uwięzić, i przez dni ośm w wietnicy Wrocławskiej trzymał go w więzieniu. Tegoż samego losu byłby doznał brat Marek, opat klasztoru Ś. Wincentego na przedmieściu, gdyby nie zręczne udanie, że nazajutrz przybrany w infułę w obecności króla nabożeństwo odprawi, gdy tymczasem w nocy ze wszystkimi mnichami swego klasztoru, zamożnego w zapasy żywności, zbiegł do królestwa Polskiego, i schronił się w klasztorze swego zakonu Strzelneńskim, gdzie mógł bezpiecznie przebywać. Wywarli wtedy srogą zemstę Czesi na miasteczka i włości duchowne, i takie mnóstwo bydła i trzody nazabieranej z rozkazu króla po wsiach duchownych spędzono do Wrocławia, że dwieście owiec za trzy grzywny zwyczajne, a wołu i krowę po jednym wiardunku można było kupować. Wszelako i przy tak lichej cenie nie zdołano rozprzedać tak wielkiej bydła mnogości, i większą część posłano na sprzedaż do Czech, bo na miejscu nie było już na nie kupca. Gdy więc wszyscy prałaci, kanonicy i inni księża Wrocławscy obawiając się srogości króla w rozmaite porozbiegali się strony, gdzie którego losy zaniosły, Wacław król Czeski wydał na łup swoim żołnierzom dwór biskupi, wszystkie klasztory i domy kanoników, wikaryuszów i innych księży, które sprzewracano do szczętu. Żołnierstwo pozabierało w zdobyczy złoto, srebro, pieniądze, naczynia, szaty kosztowne i inne rzeczy ponętne łakomstwu, nie tylko z miejsc zamkniętych, do których wyłamywało wnijścia, ale i z ukrytych, z wielką chciwością wyszukiwanych. Łupieżcy rozerwali między siebie zdobycz. Król należał także do części. Nadto mieszczanom i włościanom dóbr duchownych kazał oddawać sobie podatki i inne należytości; opierających się ciężkiemi okładał kary. Trwało takie wydzierstwo przez czas długi, a król Wacław z swemi Czechami spożywali samowolnie dochody kościołów i klasztorów, łupili folwarki i śpichrze zapaśne, i dziedzictwem Jezusa Chrystusa, dostatkiem czci Bożej poświęconym, karmiąc swoje łakomstwo, wyprawiali świetne biesiady, ucztowali i brodzili w marnotrawnych zbytkach.
Ludwik król Węgierski i Polski, namawiany po wiele kroć i podżegany od Urbana VI, aby najechał królestwo Sycylijskie, które