zaprawdę w tym jednym uczynku, którym wielce się kościołowi Krakowskiemu zasłużył przyczyniając mu ozdoby; odświeżył powinność od wszystkich poprzedników swoich zaniedbaną, i pierwszy a jedyny z biskupów tę wielką zjednał sobie zaletę. Założył nadto kościoł parafialny w ojczystej wsi swojej Chodowie, we wsi Porembie i innych, naznaczywszy im dziesięciny snopowe w posagu. Za jego także staraniem i pośrednictwem nadaną została biskupowi wieś Piestrzec z folwarkiem Kruszyce zwanym, tudzież dom drewniany z wieżą murowaną w zamku Krakowskim, a to w zamian za dworzec biskupi, który teraz zowią śpichrzem, zabrany przez Ludwika Polskiego i Węgierskiego. Jeśli pismom niektórym wierzyć można, był-to człek światowym więcej sprawom niż kościołowi służący i do cielesnych uciech skłonny. Gdy zaś do obrania nowego biskupa kapituła naznaczyła dzień Oczyszczenia N. P. Maryi, Jan Radlica medycyny doktor, kanonik Krakowski i kanclerz królestwa Polskiego, na usilne za nim prośby króla Ludwika do kapituły Krakowskiej wniesione, obrany został biskupem. Rzeczony Jan, rodem Wielkopolanin, pochodził z zacnego szlacheckiego domu, który ma w herbie statek wodny czyli Korab`. Urodził się z ojca Michała, matki Krystyny, w wsi Radlicach blisko Kalisza. Po ukończeniu w młodych leciech nauk wyzwolonych, gdy do źralszego przyszedł wieku, poświęcił się nauce lekarskiej, do której z przyrodzenia największą miał ochotę. Dla wydoskonalenia się zaś w tej sztuce podróżował do Francyi, gdzie przez lat kilkanaście w Montpellier wysiadywał. Kiedy Ludwik król Węgierski i Polski wielu dręczony słabościami prosił króla Francuzkiego, aby mu zdolnych jakich przysłał lekarzy, ten wybrał mu Jana Radlicę, który dla biegłości w swojej sztuce, już mu prawie wrodzonej, wielką u króla Ludwika i panów Polskich zjednał sobie wziętość. Wybór jego potwierdził Jan arcybiskup Gnieźnieński, i sam papież Urban VI kazał go na biskupa wyświęcić.
Dnia ósmego miesiąca Marca, Mikołaj z Kurnika biskup Poznański, już od lat dwóch chorujący ciężko na raka w częściach rodnych, dostawszy febry czwartaczki, a przytém wrzodów w gardle i na języku, tak iż mowy całkiem był pozbawiony, w dworze swoim biskupim w Ciążynie umarł, i w kościele Poznańskim dnia dwudziestego pierwszego miesiąca Marca pochowany został. Gaduła i do kłótni więcej niż na osobę biskupią przystało skory. Prałaci i kanonicy Poznańscy, dla obrania no-