dzięki, synu, że za ich pomocą życie nasze ochroniliśmy od niebezpieczeństwa, i że zawistny wróg nasz Jagiełło został pokonany. A kiedy tylekroć wierzyć nie chciałeś rzetelnym i przychylnym doniesieniom, wielu nawet przeświadczeniom osobistym, teraz przynajmniej, patrząc na to pismo, mocą którego Jagiełło zawarł z nieprzyjaciołmi przeciw nam przymierze (tu podniósł w górę akt piśmienny wzajemnego sojuszu), teraz mówię wątpić nie zechcesz. Tak niebezpiecznemu jednak wrogowi wszelaką cześć zachowałem (nie kazałem bowiem ani go więzić, ani zabierać jego skarbów, najmniejszej nawet z jego własności nie tknąłem) i nadal tę samę względność zachowam. Chociaż zaś z stolicy wielkiego księstwa przymuszony byłem strącić go orężem, z przyczyny grożącego i mnie i tobie wielkiego niebezpieczeństwa, zostawiam mu jednak ojcowskie jego dziedzictwo, Witebsko i Krewę.“ Uradowany Jagiełło z przybycia książęcia Kiejstuta (obawiał się bowiem, aby stryj Kiejstut za jego przeniewierstwo srogiej nań nie wywarł zemsty) usiłując ile możności zmniejszyć swoją winę, przyrzekał, „że prawdziwym odtąd okaże się synowcem, i w każdém, czy pomyślném czy niepomyślnem wydarzeniu, wierną Kiejstutowi będzie pomocą.“ Zrzekł się zatém przymierza zawartego z Krzyżakami, i zrzeczenie to przysięgą potwierdził. A tak jedno krzywoprzysięstwo z drugiém sromotnie połączył. Po nastąpioném pojednaniu, książę Jagiełło wypuszczony na wolność wraz z braćmi, rodziną i domownikami, wyjechał z Wilna w towarzystwie Witołda, który go odprowadzał, i udawszy się do Witebska, tam wyzuty z wielkiego księstwa usiadł spokojnie. Książę Kiejstut wyprawił natychmiast dwóch posłów, jednego do Litwinów oblegających Połock, drugiego zaś do oblężeńców, obiecując tym ostatnim, iż im da pieniędzy na okup, pierwszych zaś namawiając, aby od oblężenia odstąpili. Posłowie z wielką radością przyjęci, dla obu stron zarówno byli pożądani. Zaczém Litwini usłuchawszy rozkazów Kiejstuta, z swym wodzem Skirgiełłą wrócili do Wilna. Mistrz zaś Inflantski, dla szczupłej liczby swego wojska nie śmiejąc popierać oblężenia, i obawiając się niebezpieczeństwa, wrócił do Inflant. Zmuszony udać się za nim książę Skirgiełło, wysiadywał przez czas niejaki w Inflantach, gdzie stroskany i pełen goryczy w sercu układał, w jakiby sposób mógł odpłacić się stryjowi swemu Kiejstutowi za wyrzucenie siebie z Wilna i strącenie z stolicy wielkiego księstwa, a pozbawić go i życia razem i panowania i zamku Wileńskiego, nie zważając na czas, okoliczności i rodzaj środków ku temu.
Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom III.djvu/393
Ta strona została przepisana.