i obiecując, że wraz z zakonem swoim wspierać go będzie i osadzi na wielkiém księstwie Litewskiém. Nawzajem książę Witołd przyrzekał za wyświadczone mu dobrodziejstwo i pomoc w przyszłości obiecaną odpłacić się zakonowi wdzięcznością, podlegać mu wiernie i służyć wraz z swoim ludem w posłuszeństwie i zbrojném przymierzu. Potém udawszy się potajemnie na Żmudź, gdy nie chcieli wierzyć Żmudzini, że w Prusiech znalazł schronienie, obchodził osobiście ich domy, i ujmował sobie ich serca. Przyrzekli mu zatém Żmudzini, że przeciw Jagielle wspierać go będą swoją pomocą, że w każdej przygodzie wiernie mu usłużą, i we wszystkiém gotowemi się okażą na jego rozkazy. Aby zaś z tém większą byli dla niego przychylnością, mistrz Pruski zobowiązał ich darami w orężu, koniach i ozdobnych szatach. To życzliwe przyjęcie, jakiego Witołd doznał od mistrza i zakonu w czasie najcięższej niedoli i niebezpieczeństwa, tak ujęło Witołda, że do śmierci zachował dla nich największą przychylność, której nic zachwiać nie zdołało.
Wracam teraz do rzeczy Polskich, od których na chwilę się zboczyło. Ludwik, król Węgierski i Polski, czując że go stopniami siły opuszczały, i pragnąc opatrzyć wcześnie los obu królestw i dwóch córek swoich, naprzód Zygmunta margrabię Brandeburskiego, syna Karola niegdy cesarza Rzymskiego i króla Czeskiego, zrodzonego z drugiej żony Elżbiety, córki Bogusława książęcia Słupskiego, wybrał sobie za zięcia, i temu, pod ów czas lat czternaście liczącemu, przeznaczył w małżeństwo córkę swoję starszą Maryą, a w posagu za nią królestwo Polskie odkazał. Zapowiedziawszy wreszcie Polakom na dzień Ś. Jakóba zjazd w mieście Solinie (Zolio) czyli Zwoliniu na Węgrach blisko Krelicy, prałatów i panów Polskich, którzy na ten zjazd przybyli, skłonił do przyjęcia Zygmunta margrabi Brandeburskiego za króla i wykonania mu przysięgi na wierność i posłuszeństwo. Co gdy oni wedle rozkazów króla Ludwika uczynili, wysłał król rzeczonego Zygmunta margrabię na objęcie królestwa Polskiego i zamków królewskich, a ukró-