i Kleckiej załogi po łotrowsku napadli; ale podróżni, których znaczna była liczba, ubiwszy kilku hultajów, a resztę rozpędziwszy, uniknęli niebezpieczeństwa.
Domarat z Pierzchna, kasztelan Poznański, starosta Wielkopolski, człek porywczy i zuchwały, tknięty tylu zniewagami, jakie mu Wincenty wojewoda Poznański i rycerze Wielkopolscy wyrządzali, uzyskawszy namową i datkiem posiłki zbrojne Pomorzan, Sasów i Kaszubów, postanowił z przeciwnikami swemi ostatecznie rozprawić się orężem, zmazać hańbę doznaną i która jeszcze go czekała, i obozy oblegające dwa zamki, Poznański i Kaliski, siłą odgromić. Wyprowadził więc swoje wojsko do walki. A splądrowawszy miasteczko Wronki i wszystkie włości do koła, w dworze Piotrkowickim, wsi Sędziwoja Swidwy kasztelana Nakielskiego, blisko Szamotuł, obrał sobie stanowisko. Sędziwój zaś Swidwa, uwiadomiony od szpiegów o obrotach Domarata, zaciągnionej przezeń pomocy od Pomorzan, Kaszubów i Sasów, i utworzonej tak silnej potędze, dał znać potajemnie Bartoszowi z Odolanowa, kasztelanowi Szremskiemu i wielu innym, aby zbrojno i w jak największej liczbie ku niemu pospieszyli. Którzy, gdy w Sobotę przed Niedzielą drugą postu ściągnęli do Poznania, Sędziwój Swidwa tejże samej nocy dla zatrudnienia Domarata, wyprowadziwszy swoje rycerstwo, złożone z trzechset kopijników, spiesznym pochodem ruszył ku obozowi nieprzyjaciela. Domarat o samej północy zawiadomiony przez czaty o zbliżaniu się Sędziwoja, nie wiedzący zaś bynajmniej o nadejściu Bartosza z Odolanowa i kasztelana Szremskiego, mało ważył siły samego Sędziwoja i szczupły poczet jego rycerstwa; dozwolił więc spokojnie wczasować się swemu wojsku, nie biorąc się skutecznie do obrony przed grożącym mu przeciwnikiem. W Niedzielę o świcie, a był-to dzień piętnasty Lutego, czaty dostrzegły nieprzyjaciela; dają więc znać Domaratowi, że rycerstwo wielkim pędem bieży, i że wpaśdź mogą do obozu, jeżeli przeciw nim co prędzej nie pospieszy. Powstała wiec trwoga w obozie Domarata; a gdy przeciwnicy nagle na obóz natarli, nie było czasu ani zdążyć do oręża, ani dosiąśdź koni;