Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom III.djvu/426

Ta strona została przepisana.

przy oblężeniu miasta Brześcia, gdy się z zarzuconej sobie winy usiłował oczyścić, że go zdradzono i podstępnie zażyto, wielce przytém bolejąc, że z rzeczonego miasta wymierzano na kraj napaści i ziemian srogiemi łupiestwy prześladowano: upomniał się o miasteczko Znin Grzymale i Wierzbięcie, którym był wydał do rąk to miasto, dla usunięcia podejrzeń fałszywemi wieściami na siebie ściągnionych. Ale gdy ci odmówili jego żądaniu, i wbrew umowie domagali się od niego wprzódy wielkiej ilości pieniędzy, niby zwrotu za poczynione w rzeczoném mieście nakłady i wydatki; Bodzanta arcybiskup Gnieźnieński, porozumiawszy się tajemnie z burmistrzem i celniejszymi obywatelami miasta Znina, kazał sobie bramy otworzyć. Poczém dnia dziewiątego Października z znaczną siłą zbrojną wszedł do miasta, a wyrzuciwszy z niego Sasów i Pomorzan, odzyskał nad niém władzę i natychmiast Jordanowi dziekanowi Gnieźnieńskiemu rządy miejskie powierzył.

Litwini pod dowództwem Jagiełły zdobywają za zdradą Rusinów zamek Drohiczyn w kięstwie Mazowieckiém.

Litwini i ich książęta posłyszawszy, że królestwo Polskie i księstwo Mazowieckie tak domowemi jak i zewnętrznemi wojny srodze było nękane, wnet urośli w niezwykłą śmiałość i otuchę, i podstąpili pod zamek Drohiczyn, dzierżony przez książąt Mazowieckich, aby go dobyć i opanować. Nie był na ów czas obecnym Sasin (Szasnus) marszałek książęcia Mazowieckiego, starosta dzierżawny. Ale gdy się o Litwinach dowiedział, usiłując napaść odeprzeć (albowiem małą tylko garstkę w zamku Drohiczynie zostawił) z zastępem trzechset kopijników i sześciudziesiąt procarzy (balistarii) nieustraszony przedarł się przez środek nieprzyjacioł, podbiegł pod zamek, a poznany od swoich i natychmiast otwartemi bramy wpuszczony, wziął się dzielnie do obrony zamku, i wielokrotną porażką tak Litwinów osłabił, że stracili wreszcie nadzieję, aby go zdobyć mogli. Tymczasem Rusini, stojący w tymże zamku, przekupieni od Litwinów podpalili go w kilku miejscach; a sprawiwszy pożar, spuścili się po linach do obozu nieprzyjacioł i uciekli; trudno było ogień wszczęty ugasić, Litwini zaś pod tę chwilę całą siłą na zamek uderzyli. Gdy więc znaczna liczba oblężeńców częścią od ognia częścią od pocisków Litewskich zginęła, Sasin marszałek, mężnie walczący, zmuszony był w końcu z resztą rycerstwa, które od ognia ocalało, poddać się książęciu Litewskiemu Jagielle, ten bowiem głową był na ów czas i przedniejszym mężem w obozie Litwy.