a mianowicie Dymitra kardynała prezbitera tyt: Czterech Świętych Koronatów, arcybiskupa Strygońskiego, i Jana biskupa Czanadzkiego, z wspaniałą królewską wyprawą w złocie, srebrze, naczyniach i szatach kosztownych, klejnotach, purpurach i jedwabiach. Na wieść jej przybycia ruszyli prałaci i panowie Polscy, którzy już byli wcale o niém zwątpili, i pospieszywszy w zawody na jej spotkanie, prowadzili ją z wielką radością w uroczystej procesyi duchowieństwa i wszystkich stanów do Krakowa. Taka zaś była prałatów i panów Polskich ku niej przychylność, tak wielka i serdeczna miłość, że zapominając prawie swojej męzkiej powagi, nie mieli sobie za żadną ujmę i sromotę podlegać tak zacnej i cnotliwej niewieście. Jakoż tą miłością i przychylnością spowodowani, nie naznaczywszy jej, nie obmyśliwszy małżonka, jakby sama bez męża wystarczała do rządzenia królestwem Polskiém, dnia piętnastego Października, w którym u Polaków obchodzi się uroczystość Ś. Jadwigi, w kościele Krakowskim, przez sprawującego obrządek Bodzantę arcybiskupa Gnieźnieńskiego, tudzież Jana Krakowskiego, Jana Włocławskiego i Dobrogosta Poznańskiego, biskupów, w obecności rzeczonego kardynała arcybiskupa Granu, i licznego zebrania panów i rycerstwa obu królestw Polskiego i Węgierskiego, ukoronowali ją i namaścili na królową Polską, oddawszy jej władzę zupełną zarządzania królestwem, pókiby jej nie obmyślono i nie przydano sposobnego do rządów małżonka. I nie dziw: wiedzieli bowiem, że tak była wychowaną i ukształconą, że w niej cnota urodę, skromność powaby, piękność przymioty serca, czystość dziewicza sławę, a łagodność i słodycz obyczajów ród zacny przewyższała. Widzieli ją rzadkiemi na podziw wdziękami od przyrody ozdobioną, ćwiczoną w naukach, układną w obejściu, zachowującą stateczność i powagę nie tylko urodzeniu swemu ale i kobiecie właściwą, a przytém umiarkowanie, skromność osobliwszą i wstydliwość. Nieba użyczyły jej w darze tak cudną i wdzięczną postać, jakiej żadne nie wydały wieki, a w niej zamieszkała skromność, jedyna i najzacniejsza kobiet ozdoba. Zdawało się, że w kolebce wraz z mlekiem macierzyńskiém wpojone jej były wszystkie cnoty. Zaledwo bowiem wyszła z lat dziecinnych, taki już okazywała rozsądek i dojrzałość, że cokolwiek mówiła albo czyniła, wydawało jakby sędziwego wieku powagę.
Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom III.djvu/434
Ta strona została przepisana.