postu pod Grodno, przeprawił się przez rzekę Niemen i zamek obległ. W czasie tego oblężenia, które trwało przez post cały, bracia jego Skirgiełło, Włodzimierz i inni poprzysyłali mu Litewskie i Ruskie posiłki. Książę Nowogrodzki Korybut, jeden z rodzonych braci króla Władysława, Greckiego obrządku, przybywszy osobiście, liczniejszy niżeli inni książęta Litewscy i zamożniejszy w oręże i konie przywiódł z sobą zastęp. Książę Witołd widząc, że zamek Grodno oblężenia długo by nie wytrzymał, postanowił udzielić mu pomocy i z Krzyżakami Pruskimi przybył na odsiecz; a położywszy się obozem naprzeciwko Grodzieńskiego zamku po drugiej stronie rzeki Niemna, chciał z ziemi usypać wzgórek i na nim zameczek nowy postawić. Ale ta praca się nie powiodła i żadnej nie przyniosła ulgi oblężeńcom, którzy po zdobyciu przez wojsko królewskie niższej części zamku, nieustanném miotaniem z dział pocisków znacznie przerzedzeni i poranieni, w strachu i rozpaczy słali do Witołda z doniesieniem, że dłużej oblężenia nie wytrzymają. Przerażeni takiém niebezpieczeństwem Witołd i Krzyżacy, nie mogąc nic ważniejszego dokonać przeciągnęli łańcuch żelazny przez rzekę Niemen, w tym celu, ażeby przy pomocy tego łańcucha ustawiwszy na rzece i powiązawszy łodzie, rannych i chorych mogli z zamku do obozu swego sprowadzić, a ludem świeżym i zdrowym wzmocnić załogę, i opatrzyć ją w żywność, na której oblężeńcom już zbywało. Ale i to przezorne usiłowanie Witołda i Krzyżaków zniweczyło wojsko królewskie. Albowiem rycerze Polscy mądrze sobie poradziwszy, narąbali powyżej rzeki siła sosien potężnych i grubych, które z gałęziami i korzeniami rzeką puścili. Te skoro uniesione bystrym prądem pod zamek przypadły, wnet zerwały ów łańcuch i potłukły swoim ciężarem niektóre statki, pozatapiawszy i ludzi, którzy na nich stojąc próżno się onym kłodom opierali. Z tych jeden, gdy ratując się od śmierci, na przeciwny brzeg, kędy stał obóz królewski, usiłował się wydostać, a Krzyżacy wołali na niego po niemiecku i głośno go upominali, ażeby raczej śmierć obrał, niż nieprzyjaciołom oddawał się w ręce; jeden z rycerzy Polskich, Zawisza z Ruskowa, podał mu włocznię, po której on Prusaczyna do lądu przybrnął, a potém opowiedział Polakom całe rozpołożenie Krzyżackiego wojska, i oznajmił, że nocy następnej umyślili opuścić swoje stanowiska i uciec. I stało się, jak zapowiedział; Krzyżacy z Witołdem umknęli. Oblężeńcy zaś wszelką straciwszy nadzieję, piątego dnia po Wielkiejnocy zamek Władysławowi królowi poddali. W czasie tego atoli oblężenia, Polacy, Litwini i Rusini tak srogi głód cierpieli, że chleb czarny i gruby mieli za jedyną strawę, a konie żywili liściem i gałązkami drzew, albo słomą ze starych strzech odartą, a i tej nawet o czternaście mil drogi szukać musieli.
Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom III.djvu/469
Ta strona została przepisana.