lawa, podkanclerzy koronny, złożył do rąk królowi starostwo Wileńskie i wielkorządy Litwy, i ani on, ani żaden z szlachty Polskiej nie chciał się ich podjąć (wszyscy bowiem, których do tego urzędu namawiano, obawiali się potęgi i srogości nieprzyjacioł, a swoich zdradziectwa i przeniewierstwa, nadewszystko zaś okrucieństw i samowładzy Skirgiełły brata królewskiego), zaledwo rycerz Jaśko z Oleśnicy, herbu Dębno, na usilne prośby króla, przyjął starostwo Wileńskie i wielkorządztwo Litwy. Aby je zaś swobodniej i czynniej mógł sprawować, przeniósł król książęcia Skirgiełłę do Kijowa, którego mu rządy powierzył, a sam wróciwszy do Polski, rzeczonemu Jaśkowi z Oleśnicy wielkorządcy Litewskiemu posłał znakomitych panów i rycerzy królestwa Polskiego, i świeży lud zbrojny, w miejsce tych którzy na wyprawie polegli albo do Polski wrócili, i opatrzył go zapasami żywności i sprzętów wojennych, ku obronie i umocnieniu zamku.
Książę Witołd i mistrz Pruski, zebrawszy nowe i potężne wojsko, zaraz z początkiem wiosny wrócili do Litwy, i dążyli pod zamki Wileńskie, które w roku przeszłym oblegali i zdobyć usiłowali; a to w nadziei, że za sprawą Witołda, Litwini i Rusini sami je bez żadnej trudności i niebezpieczeństwa poddadzą. Ale wielkorządca Litewski Jaśko z Oleśnicy, człek przezorny i sprawny, spaliwszy miasto Wilno, aby nieprzyjacielowi nie służyło za osłonę i schronienie, dla utrudnienia mu przystępu do zamków, kazał w wielu miejscach porobić zasieki, które szrankami albo kobyleniami zowią. A gdy książę Witołd i mistrz Pruski nadciągnęli z swojém wojskiem, połączywszy rycerstwo w jeden silny zastęp, ruszył pieszo na ich spotkanie aż do kościoła Ś. Maryi, i silnie na nich uderzył. Poległa znaczna liczba nieprzyjacioł, wielu odniosło rany; sam Jaśko nie straciwszy żadnego z swoich ani na placu ani jeńcem, wrócił zwycięzko do zamku. Książę Witołd i mistrz Pruski widząc, że po zsadzeniu książęcia Skirgiełły z wielkorządztwa, nie uda się ułożona zdrada, ani przyjdzie do tego, jak się spodziewali, iżby Litwini i Rusini poddali lub podpalili zamki, a trudniej jeszcze było wziąć je przemocą, przy silnej i statecznej Polaków obronie; strawiwszy dni kilka na bezskuteczném oblężeniu,