Turcyi, i stanął obozem pod Nikopoli, dano znać niespodzianie, że sułtan Turecki Bajazet, inaczej Kalapin, z wojskiem gotowém do walki zbliża się, i tylko o dwie mile drogi jest odległy. Ale i ta wiadomość nie zbudziła czujności w królu Węgierskim Zygmuncie, iżby pomyślał o wydaniu stosownych rozkazów i sporządzeniu hufców do boju, póki czas był po temu; siedząc bowiem w namiocie, oddany spoczynkowi i rozrywkom, chełpił się, że tak wielkiém otoczony był wojskiem, iż nie tylko sułtan Turecki, ale i wszyscy razem władcy wschodu nie śmieliby targnąć się przeciw niemu. A gdy tak chełpliwemi i głupiemi przechwałki junaczy w swoim obozie, cesarz Turecki Bajazet czyli Kalapin nadciąga z tłumami barbarzyńców, a zszedłszy wojska chrześciańskie wraz z królem Zygmuntem rozpuszczone w nieładzie, bez oręża, bez porządku i szyku (co atoli niektórzy przypisują płochości i lekkomyślności Francuzów, i niewczesnemu zerwaniu się do walki) uderza w pośrodek jakby na trzodę błędnych owiec. Celniejsi zaraz Węgrzyni wraz z królem Węgierskim Zygmuntem pierzchnąwszy w popłochu na brzeg Dunaju, który płynie w bliskości Nikopoli, ratowali się na statki przed grożącem niebezpieczeństwem. Francuzi zaś, Polacy, Niemcy, Czesi, Burgundczycy, Hiszpanie i niektórzy z Węgrzynów, stoczywszy walkę z Turkami, zbici zostali i porażeni na głowę. Nie wielu zdołało ujść pogromu, większa część legła na placu lub dostała się w niewolą. Obóz chrześciańskiego rycerstwa, zasobny i bogaty, Turcy zabrali w zdobyczy. Jan książę Burgundyi, chcąc sromotnie ratować się ucieczką, z wielu rycerzami, podobnie troskliwemi o sławę rycerską, wpadł w ręce nieprzyjacioł, i dopiero we dwa lata drogiém mytem stu tysięcy złotych wykupiony został z niewoli. Francuzi, Polacy, Czesi, Niemcy, Hiszpanie, Węgrzyni, częścią wytępieni orężem, częścią w łyka pobrani. Tak wielka zaś była klęska przez chrześcian poniesiona, że niepodobnaby opisać, ile rycerstwa padło pod mieczem barbarzyńców, ilu chrześcian zabranych poszło najohydniejsze dźwigać pęta, ile majątków i bogactw rozszarpał nieprzyjaciel. Z polskich rycerzy, mąż bohaterskiej odwagi Sasin kasztelan Wyszogrodzki, z swoim zacnym synem Rolandem dzielnie walcząc poległ. Ścibor ze Ściborzyc, herbu Ostoja, i Tomasz Kalski herbu Róża, rycerze, przy boku króla Zygmunta ocaleli. Świętosław zaś, szlachcic z ziemi Sieradzkiej, herbu Łada, zwany Szczenię (Sczenią), nie mogąc dostać się na statek, na którym król Zygmunt z przedniejszymi rycerzami przeprawiał się za Dunaj, gdy tym, którzy się wdzierali na statek, ręce ucinano, z obawy, aby statek przepełniony ludźmi nie zatonął, zaufany w swej sile i odwadze, rzucił się w nurty Dunaju, tak jak był uzbrojony i obciążony żelazem, i przez wrzące wiry bystrej i szerokiej w tém miejscu rzeki przepłynąwszy, życie swoje ocalił.
Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom III.djvu/494
Ta strona została przepisana.