Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom III.djvu/507

Ta strona została przepisana.

skie i z daru a łaski swojej w dożywocie wypuścił, pragnąc u książąt chrześciańskich i pogańskich większej nabyć sławy i wziętości, zachęcony pierwszą na Tatarów tak pomyślnie dokonaną wyprawą, zapowiedział nową, acz Władysław król Polski i Jadwiga królowa usilnie mu ją odradzali. Na tę wojnę wybierało się bardzo wiele Polaków, zbroiła się szlachta; ale Jadwiga królowa Polska, wieszczym duchem natchniona, przewidując klęskę Alexandra, wielkiego książęcia Litewskiego, i wojsk chrześciańskich, a zwycięztwo barbarzyńców, prawie wszystko rycerstwo Polskie, małą liczbę wyjąwszy, od tej wyprawy odwiodła. Alexander jednak, wielki książę Litewski, widzenie prorocze Jadwigi królowej i przepowiedź swej klęski uważając za urojone, żadnemi prośbami, żadną radą i przełożeniem nie dał się od swego przedsięwzięcia odwieśdź. W mieście Kijowie utrzymując przez cały miesiąc Czerwiec dla rycerstwa stoły otwarte, oczekiwał na wojska tak swoje jako i cudzoziemskie. Które gdy z rozmaitych stron chrześciańskiego świata dla podzielenia tak znakomitej wyprawy pościągały, rzeczony Alexander, wielki książę Litewski, ruszył z Kijowa, w przekonaniu, że tak wielkie i potężne wojsko do wszelkich z Tatarami walk wystarczy, i wkroczył w krainy Tatarów, mając z sobą zbrojne i gotowe do boju hufce Polaków, Niemców, Litwinów i Rusi. Przybył bowiem i Spytek z Melsztyna wojewoda Krakowski z liczném rycerstwem ziemi Podolskiej, Sędziwój z Ostroroga, Dobrogost z Szamotuł, Jan Głowacz z Łążenic wojewoda Mazowiecki, i Hanusz z Dąbrowy, z najpiękniejszych ludzi wyborem. Był nadto w drużynie Alexandra wielkiego książęcia Litewskiego car Tatarski Taktamis, który wiódł z sobą kilka tysięcy Tatarów. Kiedy więc po przebyciu rzek Dniepru, Zimnej Wody, Psoły (Pszlo) i Suły, dnia czternastego Sierpnia, to jest we Wtorek po święcie Ś. Wawrzyńca, wyszli na równinę około rzeki Worskli szeroko się rozciągającą, ukazała się horda Tatarów, którą prowadził nie chan Tatarski Temerlin, ale jeden z wodzów, Ediga, tak potężny w ordzie, że chanów sadzał na stolicy i składał. Niepodobną było rzeczą ogarnąć okiem i zliczyć tę gęstą ćmę barbarzyńców, przy której wojsko Alexandra wielkiego książęcia Litewskiego i zastępy chrześciańskich książąt zdały się drobną i nikczemną garstką: straszna zatém trwoga opanowała serca chrześcian. Spytek z Melsztyna wojewoda Krakowski, mąż przezornego umysłu, zważywszy, na jak wielkie niebezpieczeństwo naraziłyby się wojska chrześciańskie, gdyby do spotkania przyszło, przypomniawszy sobie nadto złowróżbą przepowiedź królowej Jadwigi, która mu na tę wojnę nie radziła wychodzić, postanowił układać się z nieprzyjacielem o pokój, na co Alexander wielki książę Litewski chętnie przystawał. Nie był przeciwny takim układom i Ediga wódz Tatarów, i oświad-