Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom III.djvu/508

Ta strona została przepisana.

czył, że pod pewnemi z obu stron warunkami gotów był do zawarcia sojuszu. Ale gdy warunki podane przez wodza Tatarskiego Edygę zdawały się zbyt zelżywe, Spytek z Melsztyna od niektórych rycerzy Polskich, Niemieckich, Litewskich i Ruskich, którzy woleli raczej szybko działać niżli roztropnie się namyślać, pomówiony o bojaźliwość, odstąpił od układów. A przemówiwszy krótko ku usprawiedliwieniu swemu, kiedy za pewny i zbawienny pokój obierali płocho walkę niewczesną i zgubliwą, świadczył się przytomnemi, „że na siebie żadnej nie przyjmie winy, i nie na niego spadać będzie krew bez potrzeby wylana i przeciwny wypadek bitwy, gdy przestrzegał i radził, co czynić wypadało, a nie był usłuchany.“ Zalecał wreszcie, „aby tak skorą i gotową okazali dłoń w boju, jak skory był ich język w oskarżaniu go o bojaźliwość.“ Do Pawła zaś Szczukowskiego, rycerza szlacheckiego rodu, herbu Gryf, który więcej nad innych porywczy i zuchwały, w junackiej rozwodząc się mowie, ostrzejszym dojął mu był przycinkiem: „że jeżeli z miłości dla swej pięknej żony i obszerności posiadanych majątków lękał się sam śmierci, niechajby nie odwodził od walki drugich, którzy chętnie i bez obawy śmierć ponieść byli gotowi,“ obruszony tak zelżywą mową, rzekł z uniesieniem: „Mam przy łasce Bożej to przeczucie, że ty w dniu dzisiejszym sromotnie uciekać będziesz z bitwy, a ja uczciwie polegnę.“ I nie inaczej się stało: Spytek poniósł śmierć chwalebną, Szczukowski ohydną ratował się ucieczką. Gdy więc obadwa wojska zapragnęły spotkania, uderzyły na siebie z zaciętością, i przez niejaki czas z równém szczęściem walczyły. Ale dla niezmiernej mnogości Tatarów poczęły się wreszcie chwiać zastępy chrześcian. Alexander Witołd, wielki książę Litewski, widząc złamane swoje hufce, gdy przyboczni i pozostali przy nim rycerze Sędziwój z Ostroroga i Dobrogost z Szamotuł jęli go upominać, aby żywcem nie dawał się wziąć nieprzyjaciołom, i nie zwiększał nieszczęśliwej dnia tego klęski, samotrzeć z konia na koń przesiadając umknął. Wojsko zaś jego otoczone tłumami Tatarów i pobite zostało na głowę. Tatarzy pierzchających ścigali mil kilka z rozkazu wodza Edygi. W tej bitwie dostali się w niewolą rycerze Polscy: Sucka z Wojszyna herbu Prawdzic, Rafał z Tarnowa, syn Jana wojewody Sandomierskiego. Spytek zaś z Melsztyna wojewoda Krakowski, herbu Leliwa, Jan z Łążenic herbu Nałęcz, Warsz z Michowa herbu Rawa, Socha Płocki i Pilik Warszawski, wojewodowie, Hanusz z Dąbrowy Wadwic, Tomasz Wierzynek, syn pierwszego Wierzynka herbu Łagoda, Piotr z Miłosławia Doliwczyk, polegli. Bolesław Świdrygiełło, brat rodzony Władysława króla, Sędziwój z Ostroroga, Dobrogost z Szamotuł, wraz z książęciem Alexandrem ocalili się ucieczką. Chan Tatarski Temerlin, z którego