czując się słabszym na siłach, i znając umysły swych poddanych śliskie i niepewne, nie śmiał mu stawić oporu. Rycerstwo jednak i wojowników swoich ściągnąwszy do Wilna, stał z nimi pod bronią. A gdy Inflantczycy po dopełnionych spustoszeniach spokojnie z Litwy wracali, Alexander wielki książę Litewski, wsparty posiłkami, które mu Władysław król Polski przysłał, poszedł za nimi w pogoń, ale skrycie i w takiej cichości, że nigdzie nie postrzeżony, na stanowiska przez nich opuszczane nazajutrz zaraz wstępował, znajdując jeszcze tlejące ognie obozowe, tudzież reszty siana i owsa. Gdy zaś wojsko Inflantskie zbliżyło się do granic swego kraju, i rycerze rozbiegać się poczęli dla połączenia się z swemi żonami i dziećmi, Alexander wielki książę Litewski wpadł do Inflant, zniszczył wiele wsi i miasteczek mordami, łupiestwy i pożogą, i warowne miasto Dźwinę przemocą opanował. Wydawszy je na łup żołnierzom, począł dobywać zamku, do którego wielka schroniła się liczba mieszczan; a jakkolwiek wzięcie jego zdawało się trudném i z wielu niebezpieczeństwy połączoném, poddali go jednak Krzyżacy i stojące w nim załogą rycerstwo, wyszedłszy z Najświętszym Sakramentem w processyi, aby ich książę mściwym nie karał orężem. Zdobyczą w zamku zabraną (były tam bowiem zebrane rozmaitego rodzaju zasoby i skarby) wojsko Litewskie wielce się zbogaciło. Piotr Ryterski z Pisar, szlachcic Polski herbu Topor, w tej potrzebie ugodzony grotem, gdy mu lekarze nie umieli z ciała wydobyć żelaza, przez trzy lata nosił je z największym bólem, póki on grot nie wyszedł mu sam przedziurawiwszy stopę na wylot. Witołd zaś spaliwszy zamek z obawy, aby nieprzyjaciel nie wydarł mu go przemocą, wrócił do Litwy szczęśliwie i bez szkody.
Jodok margrabia Morawski, z powodu jakichsiś sporów rozgniewany i oburzony przeciw Wacławowi królowi Rzymskiemu i Czeskiemu, związawszy się przymierzem z margrabiami Misnii, i uzyskawszy osobistą ich pomoc, wtargnął zbrojno do Czech, znaczną część kraju orężem spustoszył, a na większą Wacławowi królowi wzgardę i zniewagę, w zwierzyńcu naprzeciwko zamku Praskiego razem z margrabiami Miśnieńskiemi rozłożył swoje obozy, i stał w nich przez dni kilka, w obec Wacława króla Rzymskiego i Czeskiego, który z swém wojskiem patrzał na nich z Praskiego zamku.