kich, nigdy nie poddając się dobrowolnie, powrócić nie chcą, ani słuchają czyichkolwiek praw i wyroków. A im kto więcej z miłości pokoju i cierpliwości przed nimi się upokarza, tém oni dumniej pogardzając tą pokorą, z szyderstwem go depcą. I myć pragnęliśmy w takiej cierpliwości i pokorze Bogu Stworzycielowi służby nasze pobożne zalecać, i w słodyczy pokoju miłosierdzia Jego błagać, mając zawsze w sercu wyryte to prawidło, że tylko w pokoju można godnie Sprawcę jego wielbić: a ztąd postanowiliśmy z rzeczonymi Krzyżakami wieczny zachować pokój, spodziewając się, że przezeń dwojaką Zbawicielowi oddamy cześć i usługę, z których jedna w tém polega, że z najbliższemi nam domownikami i współwyznawcami ustać miała wojna i wszelaka do kłótni podżoga; drugą zaś zakładaliśmy na tém, że w czasie tego przymierza i pokoju mieliśmy sposobność rozkrzewiać wiarę chrześciańską i wszystkich niewiernych przez chrzest prowadzić na łono spólnego katolickiego kościoła. Jakoż wyrzucając z serca wszelakie gniewy i niechęci, zapominając krzywd doznanych i uraz, a szczerą powodując się miłością, dla utrzymania zawartych sojuszów i dla świętego pokoju, ziemię Dobrzyńską do korony Polskiej należącą, a przez Krzyżaków niesprawiedliwie od kraju naszego oderwaną, i przez lat kilkanaście, wbrew przymierzu za czasów świętej pamięci Kazimierza niegdyś króla Polskiego z témże królestwem zawartemu, przez tychże Krzyżaków dzierżoną, za wielkie pieniądze wykupiliśmy. Lecz i to nie na wiele nam się przydało, gdy w pokoju nie znaleźliśmy spokojności; wkrótce bowiem po zawarciu przymierza większe jeszcze niż wprzódy poczęli nam wyrządzać krzywdy; krom wielu innych, zamki nasze Drdzeń i Santok wraz z ich obwodami, do nas i brata naszego Jana książęcia Mazowieckiego należące, i inne własności nasze, nieprawnie, niesprawiedliwie i wbrew wszelkiej uczciwości opanowali. My te krzywdy z wielką znosiliśmy cierpliwością, skrępowani oném przymierzem, które zdało nam się nad wszelką wojnę uciążliwszém. A lubo wielokrotnemi listy i posły najmiłościwiej ich upominaliśmy, ażeby według umówionego z nami przymierza wstrzymali się od wyrządzania nam krzywd i niesprawiedliwości, oni urągając nam się z szyderstwem bynajmniej na to nie zważali. Niekiedy tylko słali do nas z oświadczeniem, że chcą poczynione nam krzywdy nagrodzić, ale takowe obietnice nigdy do skutku nie przyszły. Godzi się więc z naszej strony wynieść przeciwko nim żałobę, i wymienić acz z goryczą serca krzywdy i uciążliwości od nich doznawane, które tu osobném pismem Waszej Światłości wypisujemy, prosząc, abyście tym powieściom i oskarżeniom, jakie rzeczeni Krzyżacy przeciw nam i bratu naszemu książęciu Witołdowi zelżywie miotają, wiary nie dawali. Fałszywie bowiem nas obwiniają, sami pełni przewrotności i występku. Nie chciejcie zatém dawać ucha chytrym i niecnym ich namowom; a jeśli żądać będą zbrojnej z państw waszych przeciw
Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom III.djvu/563
Ta strona została przepisana.