miastem i dyecezyą, nie bez straty bolesnej tylu dusz wiernych, zniesiony został. Lud także chrześciański w kraju Semigalii, mający swego biskupa i kapłanów prawowiernych, którzy mu udzielali Sakramentów świętych, ciż Mistrzowie i bracia do szczętu wytępili. Znaczniejszym panom tej ziemi, zaprosiwszy ich do siebie na biesiadę, niecném i niesłychanej srogości zdradziectwem głowy pościnali: gmin zaś wszystek rzeczonej ziemi, przeszło sto tysięcy ludzi obojej płci wynoszący, w kraje pogańskie nielitościwie pognali; zaczém owi wierni, z uszczerbkiem wiary chrześciańskiej, stali się sługami i wieczystemi pogan niewolnikami. Upadło i biskupstwo Semigalskie, które miało dyecezyą na siedm mil drogi rozległą. Aby zaś przeszkodzić rozpowszechnianiu wiary i opowiadaniu słowa Bożego w rzeczonych prowincyach, z przyczyny iż bracia mniejsi Brunsberskiego zakonu w prowincyi Ryzkiej, między poganami apostołujący, słowo Boże ciągle rozsiewali, a jeden z mnichów rzeczonego zakonu, z gorliwością krążąc po pogańszczyznie, i budując lud tak słowem jako i uczynkami, codziennie wielką liczbę pogan nawracał do wiary i zbawiennego przez chrzest święty odrodzenia; wypędziwszy sromotnie tychże braci z rzeczonego klasztoru, zburzyli sam klasztor do gruntu, i nie dozwolili więcej żadnemu opowiadać wiary, ani dla nowo-nawróconych stawiać kościołów i kaplic. A tak ci nowochrzczeńcy, w pierwszych zasadach wiary należycie nie objaśnieni, i w kościołach społeczeństwa z wiernymi nie podzielający, ani wiarą ani sposobem życia nie są do chrześcian podobnemi. Naśladując zdrożny obyczaj pogan, swoich współbraci, jeżeli kiedy w spotkaniu albo bitwie z nieprzyjacielem zdarzy się niektórym odnieść blizny, wbrew przepisom prawej wiary, nie czekając ich zgonu, z dziką i nieludzką srogością palą tych nieszczęśliwych na stosie. Aby zaś wymienione tu i inne obrzydłe ich zbrodnie do wiadomości Stolicy naszej nie dochodziły, wszystkich wiernych duchownych i świeckich, jakiegokolwiek bądź stanu i godności, którzyby dla użalenia się na takie nadużycia, ostatecznością znagleni, do Stolicy Apostolskiej się udali, srodze prześladują, i sami albo przez kogo innego zgubić ich usiłują, jak się to pokazać miało na osobach mistrza Alexego Doktora Pisma ś. plebana i wielu innych, których z Rzymu wracających, dokąd byli jeździli ze skargami przeciw nim, okrutnie pozabijali. Nie przestając na takich niegodziwościach, ale chcąc bezkarnie złe broić, a uchodzić za dobrych pod płaszczykiem niewiadomości, wszystkie drogi i przejścia, przez które z miasta Rygi wychodzić i wracać koniecznie trzeba, strażami swemi w ten sposób poosadzali, że tym tylko osobom, którym chcą, wstępu do niego lub wyjścia dozwalają. A tak miasto rzeczone, nie mając ani przystępu ani wolnego wyjścia, zmuszone jest z wielką przykrością i szkodą cierpieć takie oblężenie. Aby zaś tém bardziej ścieśnić to oblężenie i przeciąć wszelkie do miasta drogi, opanowali samowolnie
Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom III.djvu/74
Ta strona została przepisana.