pewnieby mi wyrzucała, że bojąc się niebezpieczeństwa, przystałem do ciebie, któremu dotychczas szczęście w boju służyło. Przeszedłem zatém do słabszych i mniej szczęśliwych, abym pokazał, jak rzeczywiście stało się, moję waleczność; gdy bowiem Niemcy uciekali, ja brzydząc się haniebną ucieczką wpadłem w ręce twoich rycerzy. Uczyń więc ze mną, co ci się podoba.“ Zapytany potém: „jak mniemał, coby z nim uczynić miał zwycięzca, jako z swym brańcem, dworzaninem i sługą?“ odpowiedział: „To, co ci królu wskazuje twoja łaskawość, jaką zobowiązując pokonanych przez siebie nieprzyjacioł, zwycięztwo umiałeś sobie niejako zhołdować.“ Król ujęty tak dowcipną odpowiedzią, uwolnił go podobnie jak innych na słowo rycerskie.
Tymczasem nadworni rycerze królewscy, którzy pod Tucholą zadali taką klęskę nieprzyjaciołom, napisali do Jana książęcia Zambickiego (Minsterberskiego) i wszystkich zaciężnych Krzyżaków w Tucholi pozostałych odezwę poważnemi i wymownemi skreśloną słowy, i posłali ją przez herolda z groźnem upomnieniem: „aby im według praw i obyczajów wojennych, oddali broń, konie, wszelkie sprzęty wojenne, a zwłaszcza pochwy i okrycia na zbroje, wappenrokki zwane, z któremi wyszli do boju, a które do nich jako zwycięzców słusznie należały, gdy sami bez bitwy pierzchnąwszy z pola uważać się powinni gorzej niż za zwyciężonych. Nie przystoi oręż zbiegom, ale rycerzom i mężom. Mąż zbrojny winien śmiało wychodzić do boju; a kiedy ucieka, słuszna jest, aby broń oddał zwycięzcy.“ Na to oni odpowiedzieli: „że zawsze troskliwi byli o swoję cześć i sławę, i nie mniemają bynajmniej, aby ją skazili jaką ucieczką. Bronić więc chcą obyczajem rycerskim swojej sławy przed sądem królów i książąt, a doznaną potwarz i zniewagę własnym zetrzeć orężem.“ Jakoż dla oczyszczenia się z winy, biegając w najodleglejsze strony nadstawiali się do turniejów i pojedynków; bo trudno im było sromotę swojej ucieczki czém inném zasłonić, jak próżnemi a pychą nadzianemi słowy. Rycerze Polscy wskazali im do takiej pojedynczej rozprawy dwory Alexandra, wielkiego książęcia Litewskiego, tudzież książąt Mazowieckich, Ziemowita, Janusza i Bolesława, zaręczając im wszelkie osób bezpieczeństwo. Oni zaś ponaznaczali rycerzom Polskim dwory królów Francyi, Anglii, Hiszpanii i Neapolu, aby hańbę swoję jakimkolwiek przysłonić pozorem. Lecz chociażby Polscy rycerze stawili im się byli w słowie, pewnieby go nie dotrzymali najemni żołdacy Krzyżaccy, ale innego znowu dla wybiegania się od tej sprawy szukaliby pozoru.