Radzyń, tudzież wszystko co się w niem mieściło, wraz z ludźmi, których Krzyżacy dla obrony miasta i leczenia chorych zostawili, byleby nań uderzyć, snadno mogło być wziętém. Stosownie do ich żądania, rycerze załogi Brodnickiej, jako to Wojciech Malski, Dobiesław Puchała, i innych wielu, w umówionym dniu, czasie i godzinie, podstąpili pod Radzyń. A skoro nadciągających postrzegli rycerze Radzyńskiego zamku, natychmiast wypadli zbrojno i uderzyli na miasto Radzyń od bramy przeciwległej zamkowi; a połączywszy się z rycerstwem Brodnickiém, wspólnemi siłami szturmowali do bram miejskich, póki ich wreszcie, mimo oporu mieszczan i załogi Krzyżackiej, nie wyłamali. Było w samym środku bramy ustawione wielkie działo, które ksiądz jeden, broniąc swych spółobywateli, w licznym tłumie u tej bramy zgromadzonych, i wyręczając żołnierza w powinności, podpalił. Pchnięte gwałtownym wystrzałem wpadło w pośrodek tłumu, i dwudziestu czterech ludzi z pomiędzy mieszczan, z królewskich zaś rycerzy trzech tylko zabiło. Tą przygodą mieszczanie Radzyńscy i Krzyżaccy rycerze przerażeni, zaniechali dalszej obrony, a Polacy zajęli miasto; poczém złupiwszy mieszkańców i wszystkie dostatki zabrawszy w zdobyczy, miasto z dymem puścili. Wielu nadto zaciężnych żołnierzy Krzyżackich i mieszczan Radzyńskich poimali w niewolą, i uradowani zwycięztwem szczęśliwie do obozu wrócili.
W czasie oblężenia zamku Radzynia umawiał się mistrz Pruski Henryk v. Plauen potajemnie z obywatelami miasta Torunia i Gdańska, którzy królowi Polskiemu już byli złożyli hold wierności i posłuszeństwa, o wydanie mu miast rzeczonych; a gdy ci sami przez się skłaniali się więcej ku niemu, snadno więc namówił ich, aby mu otworzyli bramy. Po odstąpieniu zatém od oblężenia Radzynia, ruszył z wojskiem pod Toruń, tusząc z pewnością, że według umowy obadwa miasta opanuje. Tymczasem Torunianie i Gdańszczanie, dla zasłonienia swojej zdrady i przeniewierstwa, wyprawili poselstwo do króla Władysława. Torunianie wysłali Albrechta Rotha, burmistrza miasta, i Piotra Szeligę; Gdańszczanie zaś napisali list, oznajmując, „że mistrz Pruski Henryk lada dzień grozi im oblężeniem, proszą zatém o przysłanie posiłków.“ Władysław król Polski dał im odpowiedź przychylną, upominając: „aby mężnie wytrwali, a żadnej nie dopuszczali obawy; wkrótce bowiem obydwa miasta dostateczną wesprze obroną. Pozostańcie, rzekł, w domach waszych spokojni;