służyli, a ztąd o wybór jego nastawali prośbą i groźbą, odkazując się wyborcom, że jeśli tego nie uczynią, czeka ich najsroższa zemsta. Ten nazwany został Janem XXIII. Wielu miało go w podejrzeniu, że poprzednika swego Alexandra trucizną zgładził. Kościoł Gallikański i Hiszpański uznawał pod te czasy za papieża Piotra de Luna. Zgon zaś rzeczonego Alexandra tą jak piszą nastąpił koleją. Gdy Baltazar kardynał Ś. Eustachiusza i Paweł Ursini (de Ursinis) wypędzili z Rzymu namiestniczych rządców Władysława króla Sycylii, i Rzym uznał zwierzchnictwo Alexandra, rzeczony Alexander i wszyscy kardynałowie dowiedziawszy się o tém w Pistoi, gdzie pod ów czas przebywali, zapragnęli wrócić do Rzymu. Czemu zapobiegając chytry kardynał Baltazar, samego Alexandra z Pistoi w porze zimnej wiózł przez góry strome, śniegiem i lodem pokryte, do Bononii, gdzie mu potém swoich domowników dał za nadworców, chociaż Alexander tego sobie wcale nie życzył, przeciwić się jednak temu nie śmiał. Poczém wkrótce w ciężką zapadł chorobę, którą niektórzy przypisywali przeziębieniu, inni zaś truciznie skrycie podstawionej. Umarł dnia trzeciego Maja, o godzinie czwartej w nocy, przesiedziawszy na stolicy miesięcy dziesięć i dni jedenaście. Umiał dobrze po słowiańsku, i z Władysławem królem Polskim, będąc jeszcze na niższym stopniu duchownym, ścisłą miał zażyłość. Dnia zaś piętnastego miesiąca Maja kardynałowie wszedłszy do konklawe, obrali papieżem (jak się wyżej rzekło) Baltazara Kossę, kardynała dyakona tyt: Ś. Eustachiusza, rodem z Neapolu, który odtąd nazwany Janem XXIII, dnia dwudziestego piątego papieską przywdział koronę. Ten w młodych latach z kilku braćmi swemi korsarskie prowadził życie; potém przez Bonifacego IX papieża na godność archidyakona Bonońskiego, a następnie na kardynalstwo wyniesiony, sprawował rządy w Bononii. Wielu tam dopuszczał się łupiestw, wiele (jak twierdzą) niewinnych ludzi zgładził ze świata, wszetecznik, gwałciciel, cudzołozca, najohydniejszemi splamił się występkami przed papiestwem i w czasie zasiadania na stolicy papieskiej. Świętokupstwem parał się jawnie i bezwstydnie. Wróciwszy z Bononii do Rzymu, zostawił tam kuryą papieską. Wprzódy pogodził się był z Władysławem królem Sycylii; który jednak nie zważając na tę zgodę, wkrótce potém Rzym obległ, zdobył i złupił. Zaczém Jan papież, w zamku Ś. Anioła nie sądząc się bezpiecznym, umknął tajemnie do Sutri, a tejże samej nocy do Viterbo, zkąd potém do Montefiascone (Mons Flasconum) i do Sienny, a ztąd do Florencyi przybył, i tu przez kilka miesięcy mieszkał.
Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom IV.djvu/119
Ta strona została przepisana.