kowskiego, który jest przedniejszym i znakomitszym kościołem w Polsce, owe pięćdziesiąt i jedna chorągwi Krzyżackich, przydały ozdoby i zaszczytu kościołowi, i powinny w nim wiecznemi czasy jak sławna pamiątka strzeżone być i przechowywane, a w miejsce butwiejących inne mają być podrabiane, ażeby trwała pamięć tak olbrzymiej i niesłychanej bitwy, i odniesionego w niej zwycięztwa, i aby ją poświadczały bądź też same chorągwie, bądź inne, któreby się temi samemi wydawały. Wtedy także uchwalono, i rozporządzeniem Władysława króla, jako też zgodną wolą wszystkich stanów duchownych i świeckich, postanowiono, aby dzień Rozesłania Apostołów w całej Polsce uroczyście był obchodzony; iżby zatém ojcowie zalecali synom, wnukom, prawnukom i wszystkim potomkom swoim święcenie i uroczyste obchodzenie dnia tego, w którym Bóg opatrzny raczył okazać miłosierdzie swoje i łaskę Polakom; i aby wszystkie kościoły tak miejskie jako i wiejskie, w całém królestwie Polskiém, właściwemi obchodami, nabożeństwy i processyami, święciły wraz z ludem swoim ten dzień, i składały Bogu dziękczynienia za wyświadczone Polakom tak wielkie dobrodziejstwo.
Mistrz Pruski Henryk v. Plauen, przy końcu tegoż roku, rozgniewany srodze na chorążego i innych Chełmińskich rycerzy, obwinionych, jakoby przeciw niemu i zakonowi Krzyżackiemu zdradziecko postępowali, i przeniewiercze knowali zamysły, ukarał ich śmiercią, nie dozwoliwszy im żadnej nawet prawnej obrony. Tym celem zaprosiwszy do zamku Gdańskiego na obiad Mikołaja zwanego Niksz chorążego Chełmińskiego, Janusza Orzechowskiego, Konrada z Ropkowa, rycerzy, nadto dwóch rajców Gdańskich, to jest Piotra Necko i Bartłomieja Grossa, kazał ich pościnać, odmówiwszy im nawet spowiedzi i ostatniej religijnej odprawy; ciała zaś ich, jakoby mało jeszcze za życia ponieśli kaźni, gnojem przyrzucić kazał. Chociaż bowiem zarzucane im zbrodnie nie były należycie udowodnione, mistrz wszelako osądziwszy, że słusznie czekało ich więzienie, sam wyrokiem śmierci uprzedził tę karę.