nina, z prośbą i żądaniem, „aby cesarz Turecki wstrzymał swoje zagony i spustoszenia w Węgrzech, wypuścił na wolność wszystkich jeńców, i z królestwem Węgierskiém zawarł rozejm na lat sześć;“ przyczém pogroził, „że jeśli tego cesarz nie uczyni, gotów wystąpić przeciw niemu z całą potęgą swoją, z powodu związków krwi i powinowactwa, które go łączyły z Zygmuntem królem Rzymskim i Węgierskim.“ Cesarz Turecki Krysten przyjąwszy posłów Polskich łaskawie i z uprzejmością, zarządził dla nich hojne opatrzenie wszelakich potrzeb, i często ich do stołu swego zapraszał. We wszystkiém także, o co Władysław król Polski prosił, okazał się chętnym i powolnym, przyrzekł zaprzestać wojny i zawrzeć z Węgrami rozejm na lat sześć. Dla lepszego zaś dowodu swoich chęci i stwierdzenia przyrzeczeń, wysłał wraz z królewskimi posłami swoich także posłów do Węgier. Ci wyjechali razem w podróż; ale Skarbek z Gór, chcąc prostszą drogą przez Wołochy zdążyć do Władysława króla Polskiego, rozjechał się z swemi towarzyszami. Gdy zaś posłowie Tureccy nie śmieli wjechać do Węgier bez straży ochronnej, i zatrzymali się na granicy Tureckiej ziemi, ruszył naprzód Grzegorz Ormianin do królestwa Węgierskiego dla zapewnienia im bezpieczeństwa. Ale zaledwo przybył do Pipona de Ozora, bana Temeswaru, (tego bowiem z panów Węgierskich najpierwej natrafił w drodze) i opowiedział mu wszystko co u dworu Tureckiego zdziałali, prosząc o straż ochronną dla Tureckich posłów, Pipo, wziąwszy go za szpiega i zdrajcę, kazał rzeczonego Grzegorza schwytać i uwięzić, a wszystkie jego rzeczy, suknie, tłumoki, aż do rzemyków u obówia przetrząsnąć, azali nie przewoził jakich listów od Turków albo pism im usłużnych. Zaczém rzeczeni posłowie Tureccy, dowiedziawszy się, jaka Grzegorza Ormianina spotkała od Pipona krzywda i zniewaga, wrócili spiesznie z drogi, i Turcy z większą jeszcze srogością poczęli w Węgrzech plądrować. Nie pospieszył i Władysław król Polski z swoją pomocą, aby wstrzymać klęski i spustoszenia, jakich Węgrzy od Turków później doznawali, rozgniewany sromotną obelgą, sobie i posłowi swemu Grzegorzowi wyrządzoną, chociaż go panowie Węgierscy po wiele kroć o ratunek prosili. Nie tylko bowiem rozejm chwilowy, ale i przymierze wieczystego pokoju miał im wyjednać, gdyby tego żądali, a nawet postanawiał zbrojne przystawić im posiłki. Nareszcie Grzegorz Ormianin uwolniony z więzów wyrokiem panów Węgierskich, gdy się nic takiego nie pokazało, coby rzucało nań podejrzenie o jakąkolwiek zdradę, wrócił do Władysława króla do Polski.
Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom IV.djvu/180
Ta strona została przepisana.