skiego obchodził. Następnie, w miesiącu Maju kilka dni zabawiwszy w Sanoku, znowu do Lwowa powrócił; a ztąd wyruszywszy przez Gliniany i Busk (Boscz) na uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego zjechał do Trembowli. Potém na Buczacz, Halicz, Kołomyję, przed Zielonemi Świątkami przybył do Śniatynia. Tu spotkał Jego królewską Miłość Alexander wojewoda Mołdawski wraz z żoną swoją i liczną rycerstwa drużyną. Władysław król Polski, mający przy sobie także mnogi i okazały poczet rycerstwa, przyjął go uprzejmie i z wielką czcią podejmował. Chcąc wojewoda Władysławowi królowi Polskiemu okazać swoję wierność i przychylność, siedzącemu na majestacie i z koroną na głowie składał wraz z wszystkimi bojarami Wołoskiej ziemi hołd uroczysty poddaństwa i przysięgę wierności, rzucając pod nogi królewskie swoje proporce. Na co wydał razem i akt piśmienny, który ku wiecznej pamiątce dotychczas w skarbcu jest przechowany. Potém króla i królową Annę, tudzież wszystkich panów i rycerzy królewskich zaprosił na biesiadę i hojnie ugościł. Dary także znakomite złożył królowi i królowej, niemniej panów przedniejszych królestwa hojnemi poczcił upominki. Przybyli pod te czasy do Władysława króla Polskiego posłowie patryarchy i Cesarza Greckiego z listami i urzędowemi pismy (bullae plumbeae), prosząc, „aby im ściśnionym zewsząd i zagrożonym od Turków przynajmniej zboża udzielić raczył.“ Władysław król, litując się nad ich niedolą, kazał im wydać żądaną ilość zboża, a do odebrania go naznaczył port swój królewski Kaczubejów. Obdarzywszy nawzajem Alexandra wojewodę Mołdawskiego i jego żonę upominkami, a królową Annę odesławszy do Krakowa, udał się do Kamieńca, ztamtąd zaś przez Smotrycz, Nieśwież (Nyewyecz), Krzemieniec, Rajsko, Sadowie, Turzysko, Kobryń, Myto, przybył do Litwy, czyniąc zadosyć Alexandrowi Witołdowi, który go był do siebie zaprosił. Kiedy z Kobrynia jechał do Myta, w Piątek po oktawie Bożego Ciała, w godzinie pacierzy kapłańskich tercyą zwanych przypadło wielkie zaćmienie słońca, które jako niespodziewane, króla, i wszystkich którzy z nim jechali, w wielkie zadziwienie a potém w bojaźń przesądną wprawiło. Tak bowiem ciemna stała się pomroka, że ptaki nagłą ćmą przelęknione na ziemię upadały, a gwiazdy jakby w nocy świeciły. Nie mogąc jechać dla wielkiej ciemności, przymuszony był król Władysław zatrzymać się chwilę na gościńcu, póki zaćmienie słońca nie minęło. Z Myta ruszywszy w dalszą podróż, przez Wołkowyski, Wasiliszki i Ejszyszki (Szizky) przy był do Trok. Książę Alexander Witołd wraz z mistrzem Inflantskim wyjechał przeciw niemu na milę drogi, przyjął go z radością i czcią wielką, i odprowadziwszy go do Wysokiego zamku (castrum altum), leżącego na jeziorze, z całą drużyną rycerstwa, wspaniale podejmował. Nazajutrz wziął
Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom IV.djvu/186
Ta strona została przepisana.