bowiem Ernest uważając tę powieść za niepodobną do prawdy, i nie chcąc jej bynajmniej wierzyć, wyprawił umyślnie dworzanina swego, aby się im osobiście przypatrzył i sprawdził to osobliwsze przyrodzenia dzieło. Zaczém Władysław król Polski, chcąc przekonać wątpiącego o tém Ernesta książęcia Austryi, pojechał z nim na pola wsi Nochowa, między miastami królestwa Polskiego Szremem i Kościanem leżącej, i w jego obecności kazał w wielu miejscach ziemię kopać, gdzie rzeczywiście znaleziono mnóstwo garnków rozmaitej formy i objętości, ręką samej przyrody dziwnie i misternie jakby przez garncarza urobionych, i ukazał te cudowne natury utwory dworzaninowi książęcia Austryi, który je z ciekawością oglądał. Takowe zaś garnki nie w jedném tylko miejscu, jak o tém już na początku naszych Ksiąg mówiliśmy, ale w wielu okolicach królestwa Polskiego rodzą się. Na dowód więc i poświadczenie prawdy, dał król Władysław kilkanaście takich naczyń, rozmaitego kształtu i wielkości, posłańcowi książęcia Ernesta, aby je zawiózł swojemu panu. Garnki te po wydobyciu z ziemi są zazwyczaj słabe i kruche, a dopiero na słońcu twardnieją i do wszelakiego użytku stają się sposobnemi.
Po odprawieniu dworzanina książęcia Ernesta, udał się Władysław król Polski do Łęczycy; potém przez Sulejów, Wolborz, Jędrzejów, zjechał na uroczystość Wniebowzięcia N. Maryi do Wiślicy; a następnie przez Nowe miasto, Przyszow, Sandomierz, Solec, przybył do Lubelskiej ziemi. Ztamtąd nie puszczał się już na Ruś, ale pomny na nadchodzący dzień Ś. Jadwigi, w którym umówiony miał z mistrzem i zakonem Pruskim zjazd w Wielonie, wybrał się do Litwy. Siadłszy zatém na statek pod Dubnem wraz z Alexandrem Witołdem, przybył wprost do Wielony, dokąd także z rozporządzenia królewskiego zjechali Wojciech Jastrzębiec biskup Krakowski; Jan z Tarnowa Krakowski, Mikołaj z Michałowa Sandomierski, Sędziwój z Ostroroga Poznański, wojewodowie; Zbigniew z Brzezia, marszałek królestwa Polskiego, i wielu innych panów rad koronnych; nie mniej mistrz Pruski Michał, i mistrz Inflantski Lander, mający z sobą Teodoryka arcybiskupa Ryzkiego, biskupa Dorpackiego, i wielu komturów do swej pomocy przybranych. Ale chociaż na tym zjeździe czyniono różne układy i namowy w celu zawarcia pokoju, i ze strony króla rozliczne ku temu celowi podawano środki, gdy jednakże Krzyżacy uchylali