Albowiem mistrz Pruski Michał, mając przed Marcinem papieżem i jego posłami bronić swojej sprawy, a uważając za rzecz niebezpieczną posyłać do Rzymu pierwopisy swoich praw i przywilejów, wyjednał był sobie zezwolenie, aby rzeczeni posłowie przybyli do Prus, dla przejrzenia i odpisania takowych praw i przywilejów. Kiedy te pisma wieziono z Marienburga do Torunia, a woźnica odszedł był kędyś na chwilę, swawolne konie uniosły pojazd i wpadły z nim do wody u jeziora Melna, gdzie wszystko co było w pojeździe zamokło i zmulało, krom onych praw i przywilejów, które na szczęście były dobrze owinięte w płótno woskowane. Po przeczytaniu i roztrząśnieniu rzeczonych praw i przywilejów, a w końcu wygotowaniu ich odpisów, posłowie z zobopólnych pojednawców i sędziów stawszy się obrońcami Krzyżaków (nie wiadomo, czy prośbą czyli ich darami ujęci) a największemi przeciwnikami sprawy Władysława króla Polskiego, bez wysłuchania jego strony, bez zapatrzenia się na jego prawa, skargi i dowody, w listach pisanych do Stolicy poczęli usprawiedliwiać Krzyżaków, a potępiać sprawę królewską. Czém Władysław król srodze obrażony, napisał na nich z wielkim żalem do Marcina papieża, i listem, który tu przytaczam, wielce ku nim papieża Marcina zniechęcił.
„Najświętszy Ojcze. Odebrałem od Waszej Świątobliwości wiele listów pisanych w sprawie dotyczącej mnie i mistrza Krzyżaków Pruskich, i w celu usprawiedliwienia Posłów, których Świątobliwość Wasza wysłała dla zjednania między nami pokoju, a naganienia tych, którzy w zawartych układach uczestniczyli. Ja lubo zwykłem, Ojcze Najświętszy, za dobre przyjmować zawsze to, co Wasza Świątobliwość pochwala, a potępiać i odrzucać, co od Waszej Świątobliwości jest naganione, wszelako wielce ubolewam, że pomienieni Posłowie Stolicy, nie wysłuchawszy mojej strony, ani jej nawet przywoławszy, nie jak sędziowie wybrani, ale raczej jak kusiciele, wydali przeciw mnie wyrok takiej osnowy, jakoby to, czego się domagałem, było niesprawiedliwe, a w żądaniach moich ukazywała się raczej słuszna sprawa przeciwnej strony. Co z tém większą dla mnie uczynili niesprawiedliwością, że swój wyrok kazali pierwej rozgłosić wszędy między ludźmi, zanim go nam doręczyli; przesłali bowiem stronie przeciwnej swoje pisma i listy, któremi się Krzyżacy przed obcymi monarchami mogli usprawiedliwiać, a moję potępiać sprawę. A lubo to prawom moim bynajmniej uwłaczać nie może, jak Wasza Świątobliwość w swym liście raczyła oświadczyć, jednakże sława moja wielki przez to ponosi uszczerbek, gdy mnie wystawiono jak napastnika niesprawiedliwe podnoszącego wojny. Dziwię się zaprawdę, że tacy mężowie nie sromali się wydania wyroku tak niesprawiedliwego, gdy Wasza Świątobliwość przeznaczając ich do tej sprawy, oddawała im świadectwo jako mężom znanym powszechnie z uczciwości i najzacniejszych przymiotów; i ja sam od
Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom IV.djvu/217
Ta strona została przepisana.